niedziela, 14 stycznia 2007

twoje zdrowie

może mam nierówno pod sufitem, może kilku rzeczy nie pojmuję, może ze mną jest coś nie tak, że tego nie jestem w stanie racjonalnie sobie wytłumaczyć...
Młoda dziewczyna, jedzie jednym ze środków komunikacji miejskiej i czyta gazetę, taką strasznie kolorową, z tendencyjnymi zdjęciami, chudych, pięknych i "niezniszczalnych", komputerowo wyprodukowanych kobiet. Właśnie te wyimagowane bohaterki czasopisma dają wspaniałe rady ( schudnij 10 kilo w 5 dni, pozbądź się zmarszczek w 3 dni stosując etopirynę, budyń zwalczy cellulitis,jak ugotować ziemniaki by były zdrowsze, maseczka z dorsza zmieni ci twarz, raka wyleczysz marchewką itp itd), dzielą się swoimi uczuciami (z Zenkiem był najlepszy orgazm, a ja kocham chłopaka mojej córki itp itd), przeżyciami ( "Byłam chora ale wyzdrowiałam", "Tampon jako metoda antykoncepcji" itp itd) i odpowiadają ci na pytania ( Jak poderwać chłopaka, co zrobić by szczytował 22 razy w ciągu jednej nocy itp itd). W środku gazety każdy znajdzie jeszcze jakąś próbkę rewelacyjnego kosmetyku nie wspominając o specjalistycznych testach psychologicznych, które prawdę ci powiedzą, czy jesteś dobrą kochanką. Poza tym nie trzeba się wykazywać zbyt wielką sztuką czytania i inteligencją, bo ponad 80 procent to kolorowe obrazki i zawsze ma się cały miesiąc na przeczytanie aż do następnego wydania, bo kolejnym numerze czasopisma "Zdrowie" czy " Uroda" dowiesz się jak okłady z czekolady zapobiegną zatwardzeniu.

Zatem jedzie młoda dziewczyna z ta gazetą w ręce i czyta w pełnym skupieniu, marszcząc czoło, coraz bardziej otwierając oczy, by móc jak najwięcej "znachorskich" rad zapamiętać.
W sumie jest to widok dość powszechny i wszystkim znany, lecz uderza mnie jedno, tą młodą dziewczyną jest studentka kończąca medycynę, której bliżej do absolutorium aniżeli do pierwszej miesiączki.
Potem wiem, że ona będzie mnie leczyć tymi ziemniakami, dorszem, budyniem , etopiryną itp. poza tym doda jeszcze, że jestem złą kochanką i dlatego mam wysypkę, że jestem beznadziejna w seksie oralnym dlatego mam depresje ( a wszystko to dzięki swoim "zdrowotnym" testom psychologicznym) a zmarszczki mam przez kwietniowy deszcz.
I może jestem niezła wariatką analizując ten widok, ale co najmniej mnie on przeraził i zmniejszył zarówno zaufanie jak i szacunek do "ludzi" po fachu.

czwartek, 11 stycznia 2007

wyuzdany egoizm czy poprostu strach

hm zatem tu pisze do kogoś: do każdego kto kliknie "dziwnym trafem" na tę stronę.
WITAM- to pierwsze co powinnam powiedzieć, a drugie to, że się boję a może i wstydzę i ukrywnie tego linka nie było przejawem czystego egoizmu, lecz tylko oczekiwaniem na tę właśnie decyzję.
Dziś to się stało, bo Pyrok zażucił mi egoizm, a złość jaka się we mnei zebra/l w jednej chwili przemieniła się w odwagę.


tyle ile jest żywych istnień na ziemi tyle samo jest charakterów, odmiennych zdań,perspektyw, marzeń, opinii,złości, kłótni i powodów do śmiechu.
lecz to nie jest tak przerażające ta nieobliczalna liczba, te niekończące się możliwości i warianty.
Przerażające jest to, że ich nie widzimy ...

środa, 10 stycznia 2007

Jest 8 rano, pełna zapału chce jechać na zajęcia, wstałam, umyłam się zrobiłam wszystko nawet psychicznie przegryzłam, że mam jechać do szkoły :) zebrałam wszystkie moje siły, przy analizie to szkoła zwycieżyła!
ale chyba moja niezdarność bądź nie wiem co pomiliło godziny i pojechałam na zajęcia o godzinę za późno, choć byłam pewna, że są na 9 a nie na 8.
W każdym razie nie było mnie znów na zajęciach, ach.
Tak miało być, poprostu los to uknuł już dużo wcześniej, a przeznaczeniem moim było się wyspać.
Bieg świata tak chciał, nie wszystko zależy ode mnie, czasem muszę sie godzić z tym co mnie spotyka.
Ksiażka a potem sen :) i tak jestem szczęśliwa, nawet bez tych zajęć. Mój czas na nie jeszcze przybędzie.
Ludzki automat do wydawania biletów.

Stojąc na przystankach widze o wiele większą od mojego ciała, metalową, solidną skrzynię, która pożera pieniądze (niektóre nawet obsługują karty bankowe), drukuje bilet i wydaje resztę. Pewnie są i takie , które mówią "dzień dobry", "dowidzenia", aaa i potrafią odróżniać nawet porę dnia. Nie mogę zapomnieć, że władają conajmniej 3 językami, są na gwarancji, pod ścisłym i regularnym okiem "doktora", nie można jej kopać, bic, ani na nią pluć, bo prócz tego że jest delikatna i wrażliwa to zawsze jest po ochroną służb bezpieczeństwa.Pewnie ubezpieczona jest również, bo urząd za nią zawsze zapłaci.

Człowiek też w skrzyni.
W niektórych miejscach ( może nawet nie w niektórych, lecz ciągle i w każdym miejscu) widzę ludzkiego robota.
Miedzynarodowe Targi, skrzynka z dykty metr na metr, z jednej strony prostokąt umożliwiający tylko wsunięcie rozłożonej dłoni w pozycji horyzontalnej, mały mikrofon. Skrzynka zawiera mechanizm, który zamienia fanty kupione wcześniej na bilecik, jest prostrza, bo nie trzeba przyciskać przycisków i nie trzeba czytać instrukcji. Nie pożera pieniędzy, nie daje reszty, nie drukuje biletów, nie mówi "dzień dobry ", nie chronią jej policjanci, nie jest na gwarancji, nie przychodzi do niej regularnie lekarz, nie jest ubezpieczona, a dla urzędów jest katargą.
By móc się stać wnętrzem tej skrzyni to musi znać conajmniej 3 języki obce- najlepiej biegle - to tyle co łączy te dwa pudła!!!
Obrazek "http://www.dp-praha.cz/img/automat-zluty.gif" nie może zostać wyświetlony, ponieważ zawiera błędy.

poniedziałek, 8 stycznia 2007

Początek/ Anfang/ Beginning

wkońcu zaczęła się !!!
poszukiwania odpowiedniego serwisy blogowego były męczące i niedające spokoju,
lecz wczoraj doszłam do wniosku ze polubiłam google i dobrze z google się czuję, jeszcze nigdy mnie nie zawiodło choć przyznam ze blogcaffee ma ładniejsza nazwę ;)

zatem ja zaczęłam się :)
na początek czuję ulgę, jakby wypuszczona z klatki ...
a z drugiej strony wypuszczona ale z zadaniem jakie wypełnić mam za swojego życia
dziękuję wszystkim, którzy we mnie nigdy nie zwątpili.



Endlich beginn es!!
Die Suchen des passenden Blog waren anstrengend und unnachweisbar Ruhe.
Aber gestern habe ich entnommen, dass ich Google mag und dass mit Google gut empfinde. Google hat mich noch niemals enttäuchet, obwohl ich sagen muss, dass "Blogkaffee" bessere Name hat :)
Folglich beginne ich mich!!
Am Anfang fuehle ich Erleichterung,wie aus Kiste abgelassen haette.
Von andere Seite bin ich abgelassen aber zusammen mit eine wichtigste Aufgabe des meinen Lebens.
Ich danke fuer Alle, die in mich niemals verzweifeln.

Finally beginning it!! The searches of the suitable Blog were arduous and ungiving peace. But I inferred yesterday the fact that I like Google and that with Google well feels. Google still never deceive me, although I must say that “Blogkaffee” improves name has:) Therefore I begin myself!! At the beginning I feel easement, how would have discharged from crate. Of other side am I discharged however together with a most important task mean life. I thank for all, which never despair into me.