moja frankfurcka przygoda dobiega końca i troche refleksyjnie mi na temat końca końców :)
Nie da się podważyć starego powiedzenia, że wszystko ma swój początek i koniec.
I tak siedząc czasem to tu to tam, tam gdzie wieje i gdzie słońce świeci, tam gdzie jest mokro i sucho, tam gdzie strach bije mnie swoim ogonem i gdzie entuzjazm unosi wysoko, mogę tylko powiedzieć, że istnieje jedna rzecz, której człowiek nie chce końca i która końca nie ma, a raczej jej końcem jest to samo istnienie.
te doy te beso, torito !!!
wtorek, 24 lipca 2007
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)