
Ci co chcą to wiedzą, że byłam w świętej Italy i co niektórzy domagają się relacji :) jest to bardzo miłe, ale po przemyśleniu sensu tego wszystkiego, zapraszam na indywidualne spotkania wraz z fotami :) Nie będę opisywać wszystkiego co i jak było (setki przygód: tysiace przejechane na stopa, zaprzyjaźniona policja, nieznajomi a przemili dacho-dawcy, salsa i makaron o 4 w nocy, głupawki nieogarnięte, kwietniowa kąpiel w morzu, zjarane ciała, złote buty i wiele wiele więcej...), bo było zbyt cudownie, że po prostu brak słów pisanych, do tego trzeba jeszcze mimiki i gestykulacji :) wyprawa ta miała bardziej osobisty wymiar i duchowe przeżycia prowadzące odnowienia ducha, duszy i ciała.
Najważniejszy wniosek tej włoskiej wyprawy:
W życiu każdej istoty ludzkiej nadchodzi czas wyczerpania i zwykłej wegetacji, która staje się monotonią a potem chorobą społeczno- konformistyczna z szarym tłem, który powoli zamienia się w czarną dziurę pełną robactwa i zgnilizny. Oby uniknąc chociażby zbyt wczesnych objawów ludzkiej zarazy trzeba najzwyczajniej w świecie odpocząć , zapomnieć, oddać się procesowi oczyszczenia, oby ciało zebrało siły sycąc się urokiem świata każdym swoim zmysłem, a dusza przestała obliczać kolejne zyski i straty przemijającej godziny idąc po prostu przed siebie nie patrząc na przesuwające się wskazówki zegara. Wówczas duch zacznie znów myśleć samodzielnie pozwalając ponownie cieszyć się życiem, o którym zapomnieliśmy. Zatem profilaktycznie dla każdego zalecam od czasu do czasu zwyczajny urlop. :)
Do Włoch zawsze będę wracać z wielkim sentymentem i wielką radością, jaką pierwszy raz poczułam podczas pierwszej podróży w wieku 16 lat. Kraj o ślicznej architekturze, świętym powietrzu, życiu ulicznym i z kawą espresso przegryzioną rogalikiem z czekoladą, pycha :)
Co najpiękniejsze tam jest to niesamowita ilość Katedr i Kościołów, które w dużej mierze są ukryte i schowane przed zuchwałością ludzką. Spacerując ulicami czy to Arezzo, Asyżu, Bolonii, Embolii, Florencji, Lucci, Padovy, Perugi, Pizy, Rzymu, Sieny, Wenecji czy Werony podziwiając piękno budynków, ich staranie ozdobioną prostotę i rozważne wkomponowanie w architekturę miasta, często zatrzymywałam się i stojąc tak, dopiero po chwili orientowałam się, że stoję przed świętym miejscem: Kościołem czy Kapliczką i to zazwyczaj wtedy, gdy obserwując budowle z dołu w górę, analizując jego urok, na dachu znajdywałam krzyż- mały, skromny, uroczy.
Często są to budynki "wbudowane" bez poznaki w rząd ciasno ustawionych kamienic a pod nimi siedzi młodzież, plotkują dewotki, bawią się dzieci, umawiają się mężczyźni, stoją sprzęty jeżdżące i sprzedaje się kawa. Jest to centrum życia, jest to serce wolności i pojednania.
Zaś źródłem radości, rozwoju, prób i błędów i najbardziej bezpiecznym miejscem zabaw, charcy i spotkań głównie młodzieży jest zawsze Duomo!!!! Najczęściej spotykanym znakiem w miastach jest tabliczka z kierunkeim na Katedrę i to nie dlatego, że są najpiękniejsze tylko dlatego że dają schronienie i wszystkiego pod Katedrą człowiek się dowie.
Miejsce prawdziwej ludzkiej żwawy i prawdziwego głosu życia.
Niesamowita jest ta różnica między miejscami Boskimi w porównaniu do polskich wyizolowanych i przeświętych budowli, do których nie można się zbliżyć bez powagi na twarzy, śmiech jest zakazany tak samo jak normalny ton głosu, jak butelka wina, jak rozmawa ze znajomymi, jak śmiech z przyjaciółmi, jak pocałunek ukochanego, jak zabawa dzieci, jak kopanie piłki, etc. Nie można usiąść na przykościelnej trawie, bo nie jesteśmy godni, nie egzystuje w pobliżu żadna kawiarnia, restauracja, pub, piwiarnia, winiarnia w przeciwieństwie do nie tylko włoskiego otoczenie katedr ale również do frankfurckich, gdzie Dom otoczony jest lokalami "bei Dom".
Obserwując to wszystko stwierdzam, że jest to smutne i bardzo brakuje mi tego w naszym kraju, może przez to jesteśmy bardziej stonowani, skryci, samotni i smutniejsi, bo gdzie mielibyśmy się radować jak nie przy duchu istnienia???
1 komentarz:
urzekajacy wpis.
co do porownania z Polska, roznica mentalnosci po prostu, wykazujaca sie rowniez na wielu innych plaszczyznach, niestety.
widac da sie polaczyc religijnosc z radoscia istnienia :)
Prześlij komentarz