wtorek, 22 kwietnia 2008

Munch w tłumaczeniu

Dwa razy odwiedziłam muzeum Muncha w Oslo i te dwa razy były niesamowitym przeżyciem dla mnie, niezapomnianą ekspresją odczuć i emocji, kłębek myśli, który rozwija się i zwija na nowo wraz z upływem sekund egzystencji. Nie potrafię określić ulubionego malowidła gdyż Twórca jest mi bliski ze względu przewrotność umysłu i rozumienia a raczej nierozumienia jak i jest głęboko usadzony w moich bardziej czy mniej naukowych analizach psychiki... O dziełach malarskich nie będę pisać, bo znawcą sztuki nie jestem, ale chciałam spojrzeć na jego twórczość inaczej mianowicie od strony literackiej. W dużej mierze zainspirowana śpiewem Kari Bremnes, która wspaniale umiała zinterpretować teksty artysty i je ukazać na wspaniałym podłożu muzycznym. Do przesłuchania płyty bardzo zapraszam, ze względu na to, że język norweski nie jest tak powszechnie rozumiany jak angielski podjęłam się próby odnalezienia i zebrania tłumaczeń na język polski i przedstawić niezgrabne myśli malarza wraz z jego dziełami. ( za wszelką pomoc dziękuję składowi sklepu Fripp)

Losrivelse (Oderwanie)


" Oderwanie" 1896
światło słońca i woda niebieska- skrząca - lekki wiatr z południa zdmuchnął żółte włosy jej na oczy- było w nich lekkie zmęczenie- nic nie rzekliśmy wiedziała że właśnie dziś ma spotkać inną- a on wiedział że jej narzeczony przybył po nią - i zabierze gdzieś daleko - jeszcze nigdy tak piękna nie była -... - stała pogrążona w myślach- kiedy zbliżył się i przemówił- spojrzała ku niemu - nieobecnym wzrokiem tak pochłonięta myślami- w oczach miała łzy - jeszcze nigdy tak piękna nie była - stała blada i smutna- z jakąś beznadzieją w spojrzeniu- chwilę patrzeliśmy na siebie - bez słowa- w tej chwili poczuł że opuszcza go największe szczęście życia- oczy wezbrały łzy- odwrócił głowę


" Spotkanie we wszechświecie " 1899
jak planety losy ludzkie jak gwiazda, która z mroku się rodzi - i drugą spotyka - żeby na powrót zginąć w ciemności- tak spotyka się mężczyzna i kobieta - splatają się- świecą miłością- płoną- i znikają każdy w swoją stronę



"Melancholia"
1891
był wieczór- szedłem brzegiem morza - zza chmur spoglądał k siężyc - ponad wodę wynurzyły się kamienie jak tajemne duchy wodne - wielkie białe głowy wyszczerzone zęby i chichoty-
jedne gdzieś na plaży in ne w wodzie- a ta która u mego boku wyglądała jak syrena- z błyszczącymi oczyma
a jej włosy rozpuszczone
błyszczą złotem w świetle horyzontu ale przecież tu jej nie ma jest daleko i księżyc też nie świeci -





Moc księżyca
"Pień" 1899
miotam się szukając ukojenia -
czuję że nachodzi mnie moc ducha-
jak na morze wpływ księżyca-
tam tam w oddali -
to on wody mąci-
odpływ na przypływ zamienia-
Tak też moje serce niespokojne
i atomy ciała zamieniły miejsce
w ciemnozielonej toni widzę kolory
jej oczu- tam tam daleko- ta miękka
linia gdzie niebo i morze się spotyka-
niepojęta jest jak śmierć- wiekuista jak tęsknota
a życie jak ta cicha tafla- jasne barwy
powietrza odbija- skrywa głebię
gdzie szlam- gdzie wszystko pełza- jak śmierć

Twoje oczy
" Letnia noc" 1893
Stań na kępie mchu a będę mógł ci zajrzeć w oczy
jesteś wyższy niż ja- stanę na Kępie,
żebym mogła patrzeć w twoje oczy
jakaś blada w świetle księżyca i jakie
ciemne twoje oczy- są tak wielkie, że
przesłaniają pół nieba- twoich rysów
prawie nie widzę- ale dostrzegam
białe zęby gdy się uśmiechasz
trochę mi zimno - jakiż ciemny ten las-
czy nie widzisz zwierzęcia- czy to kamień
- czy też głowa- głowa węża
- czuję, że się uśmiechasz
kiedy tak stoimy- i moje oczy patrzą w twoje
wielkie oczy - w bladym świetle księżyca- wiesz
wtedy - delikatne dłonie przędą niewidzialne nitki -
które oplatają moje serce- biegną z moich oczu-
poprzez twoje wielkie ciemne oczy- wokół
twego serca- widzę teraz twoje duże oczy- są
tak blisko mnie - twoje oczy jak dwa wielkie ciemne
nieba


Lunatyczka
" Kobieta z welonem " 1908/11
Pan nie wie jaka w nocy jestem niespokojna
powiedziała i poszła dalej. Śnią mi się takie straszne rzeczy. I chodzę we śnie.
Cóż by pan powiedział gdybym tak do pana przyszła
powiedziała i spojrzała na niego
uśmiechnęli się oboje
I zobaczył jak sie zbliża w białej koszuli z zamkniętymi oczyma
i bosymi stopami

Chora dziewczynka
"chore dziecko" 1896
Była noc- Kapitan stanął przy łóżku
chłopców- musicie teraz wstać moi
kochani- zrozumieli wszystko- ubrali się po cichu
- o nic nie pytali-
maja kochanie moje- muszę to powiedzieć- Pan
cię wkrótce zabierze do siebie -
wstrząsnął nią dreszcz- ujrzała śmierć- potem
skupiła się i słabo uśmiechnęła
- chciałabyś żyć
tak- wyszeptała- tak bym chciała żyć-
czy istotnie miała umrzeć- przez ostatnie pół
godziny czuła się tak lekko
- bóle ustąpiły- spróbowała się podnieść
- wskazała na fotel obok-
chciałabym usiąść- wyszeptała- jakże
przeciwnie się czuła- pokój był tak
inny- jak za mgłą- w członkach
ołów- tak znużona
wstrząsnął nią dreszcz- ujrzała śmierć- potem
skupiła się i słabo uśmiechnęła
- chciałabyś żyć
tak- wyszeptała- tak bym chciała-
tak bym chciała żyć-
tak bym chciała żyć

"Krzyk " 1893
szedłem drogą z dwoma przyjaciółmi
-słońce sie chyliło-
poczułem jakby powiew smutku-
niebo oblało się nagle krwawą czerwienią-
przystanąłem, oparłem się o płot śmiertelnie
zmęczony-
spojrzałem na płonące chmury niczym
krew i miecz
nad granatowoczarnym fiordem i miastem -
moi przyjaciele poszli dalej - a ja stałem
drżąc z lęku -
czułem jak naturę przeszywa wielki
nieskończony krzyk


Madonna
"Madonna z płodem" 1895/02

Kiedy leżysz nieobecna
przez twoją twarz -
pełną wszelkiej ziemskiej urody -
przepływa ból i radość
w twojej twarzy widzę-
tysiące pokoleń które przeszły
i tysiące które przejdą -
bo właśnie śmierć życiu dłoń podaje
oto zadzierzga się więź która łączy
tysiące pokoleń które przeszły
i tysiące które które przejdą






"Przyciąganie"
1896
szedłem jasnoszarą plażą- tutaj właśnie
ów nowy świat poznałem- kochania-
młody i niedoświadczony - z domu niczym klasztor-
nie uświadomiony jak inni koledzy
o tym misterium- kobiecie- nie poddany nigdy uponej
sile pocałunku- spotkałem ją dwa lata ode mnie starszą
- gwiazdę salonów kristianii- wszyscy znali
piękną kokietkę T-
tu poznałem siłę dwojga oczy wielkich jak
planety z bliska- zarzucały sieci które
- przenikały do krwi- i mego serca
tutaj poznałem głosu cudowną- muzykę- która
to czułą- to psotną, to uwodzicielską była
stałem przed misterium kobiety - i spoglądałem w niepojęty
świat- zbudziła się moja ciekawość- cóż miało znaczyć
- to spojrzenie mi nie znane- to spojrzenie
z okrutnego przedziwnego- i urokliwego świata-
czymże był ten świat- oto rozległ się śmiech - jakiego
w życiu nie słyszałem- dziko rozochocony - straszliwy i
cudowny

"Popiół "
1895

z dusznego ukwieconego lasu wyszliśmy -
w jasną noc-
spojrzałem na jej twarz..
oto dopuściłem się nierządu -
głowa meduzy -
pochyliłem się, usiadłem...
zdało mi się że nasza miłość...
spoczywa na tych twardych kamieniach ...
twoje wargi są jak rubinowe węże-
twoje wargi są tak krwiste jak ów
karminowy owoc- rozchylają się jak u trupa


Scena w lesie
" ku lasowi " 1897/15

wzrok mój padł na szyję odsłoniętą-
nagie ramię-
biodro, co się kołysało-
tutaj szliśmy, ja i ona w wielkim
świerków lesie-
jak wysmukłe kolumny w gotyckim kościele
tak pnie przy pniach stały - ponad gałęzie
sklepione zamykały -
- i wszędzie wieżyczki - i wieżyczki

"Dwoje ludzi "
1899/16
- z lasu przeszliśmy na plażę- tam jasna letnia noc
rozlała swoje wspaniałości - złocony horyzont
- ku nam lśniące złoto- tam stałem i jej się
przyglądałem
jak przemiana-
złoto oprószyło rozsypane włosy
złota poświata na twarzy
złoty blask kładł się na białej sukni
- i nagich ramionach -
w oczach skrzyła gwiazda ze złota- a oczy
wpatrzone w horyzont -
jakie wielkie diamenty - dzikie- i przedziwne

"Zazdrość" 1896
Obłędny wzrok zazdrośnika- jak niezliczone
odbicia w krysztale w tych dwóch kłujących
oczach zawarte - spojrzenie badawcze nienawistne miłosne
esencja tej którą razem posiadają




"Lęk"
1894

zobaczyłem wszystkich ludzi za maskami -
uśmiechnięte flegmatyczne- spokojne twarze-
wszystkie je przejrzałem i było tam cierpienie -
we wszystkich-
blade trupy - spieszące bez wytchnienia -
biegały wkoło
krętą drogą której- kresem grób -

1 komentarz:

antropyton pisze...

dobra robota!