może mam nierówno pod sufitem, może kilku rzeczy nie pojmuję, może ze mną jest coś nie tak, że tego nie jestem w stanie racjonalnie sobie wytłumaczyć...
Młoda dziewczyna, jedzie jednym ze środków komunikacji miejskiej i czyta gazetę, taką strasznie kolorową, z tendencyjnymi zdjęciami, chudych, pięknych i "niezniszczalnych", komputerowo wyprodukowanych kobiet. Właśnie te wyimagowane bohaterki czasopisma dają wspaniałe rady ( schudnij 10 kilo w 5 dni, pozbądź się zmarszczek w 3 dni stosując etopirynę, budyń zwalczy cellulitis,jak ugotować ziemniaki by były zdrowsze, maseczka z dorsza zmieni ci twarz, raka wyleczysz marchewką itp itd), dzielą się swoimi uczuciami (z Zenkiem był najlepszy orgazm, a ja kocham chłopaka mojej córki itp itd), przeżyciami ( "Byłam chora ale wyzdrowiałam", "Tampon jako metoda antykoncepcji" itp itd) i odpowiadają ci na pytania ( Jak poderwać chłopaka, co zrobić by szczytował 22 razy w ciągu jednej nocy itp itd). W środku gazety każdy znajdzie jeszcze jakąś próbkę rewelacyjnego kosmetyku nie wspominając o specjalistycznych testach psychologicznych, które prawdę ci powiedzą, czy jesteś dobrą kochanką. Poza tym nie trzeba się wykazywać zbyt wielką sztuką czytania i inteligencją, bo ponad 80 procent to kolorowe obrazki i zawsze ma się cały miesiąc na przeczytanie aż do następnego wydania, bo kolejnym numerze czasopisma "Zdrowie" czy " Uroda" dowiesz się jak okłady z czekolady zapobiegną zatwardzeniu.
Zatem jedzie młoda dziewczyna z ta gazetą w ręce i czyta w pełnym skupieniu, marszcząc czoło, coraz bardziej otwierając oczy, by móc jak najwięcej "znachorskich" rad zapamiętać.
W sumie jest to widok dość powszechny i wszystkim znany, lecz uderza mnie jedno, tą młodą dziewczyną jest studentka kończąca medycynę, której bliżej do absolutorium aniżeli do pierwszej miesiączki.
Potem wiem, że ona będzie mnie leczyć tymi ziemniakami, dorszem, budyniem , etopiryną itp. poza tym doda jeszcze, że jestem złą kochanką i dlatego mam wysypkę, że jestem beznadziejna w seksie oralnym dlatego mam depresje ( a wszystko to dzięki swoim "zdrowotnym" testom psychologicznym) a zmarszczki mam przez kwietniowy deszcz.
I może jestem niezła wariatką analizując ten widok, ale co najmniej mnie on przeraził i zmniejszył zarówno zaufanie jak i szacunek do "ludzi" po fachu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
w sumie, to nic madrego mi sie nie nasuwa na mysl kochana kuro jak pytanie w przestrzen... dlaczego taka banda debili musi nas otaczac??!!!!!!!!
to fakt w takich magazynach nie ma nic mądrego, a jeśli sie już coś znajdzie to i tak nie jest to warte jego kupna. Ale... może on pełnić tą samą rolę co "durnowate" programy tv- ODSTRESOWYWAC. Zatapiając się w błachostkach można uciec od trudów dnia codziennego, zrelaksować się. Magazyn zawsze można mieć przy sobie, co jest jego atutem lub przekleństwem... bo te same tresci, lecz widziane w tv, w zaciszu własnego domu, nie narażą na niczyje uwagi.
Kazdy znajduje swoj sposób by oderwać się od tego co w okól nas: magazyn, tv, kufel piwa...tak różne drogi, a prowadzą do jednego miejsca.
problem nie lezy w odszukaniu odstresowania sie. Problem lezy w przekladaniu to na zycie, jakby chciala sie dziewczyna odstresowac to kupilaby "harlekina" w kiosku a nie gazete ze swojego "zawodu" i przepis na nowy sposob zwalczenia cellulitisu nie jest forma odstresowania, lecz nawet wrecz przeciwinie jest presja,jak go zwalczyc, bo wypada go nie miec. Pzdr
Prześlij komentarz