sobota, 12 lipca 2008

natchnienie


kawa o 5: 00, jestem już w Krakowie, wczesna, dobra i miła kawa...
gdy już jesteśmy po 4 piwie i zbliża się pora obiadowa, nie dostajemy tego co chcemy , ani omletów ani makaronu ani sosu, tylko sałatkę pikantnie przyprawioną zdechłą osą oraz otłuszczonego, na czarno zabarwionego naleśnika z serem bez cukru- wszelkie te dziwne potrawy powstały pod wpływem ogólnie panującego szału gotowania, bo przecież każdy to umie- unikać "starych murów" kraków, ul. floriańska.
Gaworząc o wielu kierunkach i definicjach czasoprzestrzeni, próbując rozdzielić przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, nie czujemy dni przeżytych osobno, jednak czujemy los, przypadek i przeznaczenie...
Najbardziej zaskakującym i krępującym , a raczej mnie zawstydzającym zdarzeniem było wejście do nowego domu młodej doktorantki polonistyki, gdy wśród cało-ściennych półek na książki i wśród książek było zdjęcie oparte o kilka tomów, stare i już dawno zapomniane i chyba "niezmienione"...
widziała moje zawstydzenie i ciszę, łzy w oczach, to już przeminęło ...
Ujęła to jako " natchnienie " i pisze o zapomnianych ludziach, zapomnianych pisarzach i zbawcach... balkon, papieros, dziwny drink za drinkiem- w końcu jest licencjonowaną barmanką, dyskusje i sprzeczki, skrzętne i głębokie analizy tego co jest, jak powinno być i czego nie ma... o szczęściu i sensie szczęścia wymiar, śmiech wspomnień, rozczarowania i rozmiar spełnienia, czy istnieje i jak powinno być, ile zależy od nas, od odwagi i jak życie weryfikuje nasze kolejne definicje, pojęcia, syndrom kurczenia sie marzeń i sinusoida wymagań etc.... gdy ptaki zaczęły rozbrzmiewać, sine słońce powoli roztapiało lód w drinkach, powieki przestały opadać, a cisza wskazywała na osiągnięty relaks, panna A wypowiedziała: " Marazm jest wokół nas, nie jest nowością i new style, jest jedynym powodem do wojny, wzywa do uniesienia miecza i choć już nie możesz patrzeć na zieloność świata , zagwiżdż na swojego konia i nie zostawiaj błędów samych sobie, bo z wrażliwością nie wygra czas a tym bardziej wróg. - ty to mi napisałaś tam z tyłu za zdjęciem i to jedyny cytat jaki umiem na pamięć "
koniec.

poniedziałek, 30 czerwca 2008

proste słowa....

Dopóki zwykłe, proste słowa
nie wynaturzą się żałośnie,
póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi -
przetrwamy,
przetrwamy,
przetrwamy.


Dopóki chętnych na cokoły
nie ma zbyt wielu kandydatów,
dopóki siada się do stołu,
by łamać chleb, nie - postulaty,
Dopóki z sobą rozmawiamy
z szacunkiem, ciepło szczerze miło,
a nie z bezmyślną, tępą siłą -
przetrwamy,
przetrwamy,
przetrwamy.

Uwierzmy - szarzy i zmęczeni,
że ten nasz trud nie wszystek minie,
a gdy moc naszą dostrzeżemy
tu, w naszym domu i rodzinie,
dopóki obrus rozścielamy,
choćby i było na nim biednie,
to w dni świąteczne i powszednie -
przetrwamy,
przetrwamy,
przetrwamy.

A kiedy każdy z nas uwierzy,
jak wielka siła za nim stoi,
nagle, pewnego dnia dostrzeże
że mniej się boi, mniej się boi
Ten swojski strach to kawał drania,
lecz nim go całkiem pogonimy
sobie życzymy, wam życzymy
przetrwania,
przetrwania,
przetrwania

sobota, 28 czerwca 2008

"To shout goodbye with the voice of silence, to dress myself in nudity and fly wingless, hovering naked... yours. From Love. Amen."

jasną nocą już nawet bez jasności świeczki
patrząc na ludzkie przetrwanie i nieporozumienie
nie wiadomo gdzie jest ściśnięta ręka, gdzie z ust ulatuje frywolna mowa
wyzwolonym rytmem odciskająca ślad głęboki w powietrzu
a kiedy myśl zapuka do istnienia
eureko, och eureko, obyś została w dni powszednie i dni świąteczne
okazałości i czułości niech nie zabraknie w sobotni świeży wieczór
choćby w objęciach samych własnych kosmków włosów....


Detours


"Mother, can you hold me together
It’s so dark and I’m losing my way
I took all of these detours to find love
But when I did, it just faded away

Now what do I do
With the sweet love of mine
Do I give it away and
Hope someday I’ll find
Someone half as awake
As the moon and the stars
Mother, teach me to love
With a paper-thin heart

Mother, your words are so healing
You speak of love and of light and of peace
But I’ve made it my course to avoid you
Just to hide from these feelings of grief

Now what do I do
With the sweet love of mine
Do I give it away and
Hope someday I’ll find
Someone half as awake
As the moon and the stars
Mother, teach me to love
With a paper-thin heart

Now what do I do
With the sweet love of mine
Do I give it away and
Hope someday I’ll find
Someone half as awake
As the moon and the stars
Mother, teach me to love
With a paper-thin heart

Mother, I know you are with me
You were there when I took my first breath
I can’t stop looking back for the answers
I just keep coming up with regret
There are some things I just can’t forget"

środa, 23 kwietnia 2008

Cud

gdy słońce traci promienie dnia
pozostaje kula,
ciemność wygrywa,
czy się poddaje, tego nikt nie wie
Noc obserwuje ulice świata
zagląda w szpary chodnika
doszukując się cudu
może ta płonąca kula wrażliwa na każdą stopę
wybuchnie
pod tym kaflem betonu,
królowa Nyks na krawężniku pochylona
i szlocha błagając o tlen
dla płomieni by cud spod chodnika
spalił się ...

wtorek, 22 kwietnia 2008

Munch w tłumaczeniu

Dwa razy odwiedziłam muzeum Muncha w Oslo i te dwa razy były niesamowitym przeżyciem dla mnie, niezapomnianą ekspresją odczuć i emocji, kłębek myśli, który rozwija się i zwija na nowo wraz z upływem sekund egzystencji. Nie potrafię określić ulubionego malowidła gdyż Twórca jest mi bliski ze względu przewrotność umysłu i rozumienia a raczej nierozumienia jak i jest głęboko usadzony w moich bardziej czy mniej naukowych analizach psychiki... O dziełach malarskich nie będę pisać, bo znawcą sztuki nie jestem, ale chciałam spojrzeć na jego twórczość inaczej mianowicie od strony literackiej. W dużej mierze zainspirowana śpiewem Kari Bremnes, która wspaniale umiała zinterpretować teksty artysty i je ukazać na wspaniałym podłożu muzycznym. Do przesłuchania płyty bardzo zapraszam, ze względu na to, że język norweski nie jest tak powszechnie rozumiany jak angielski podjęłam się próby odnalezienia i zebrania tłumaczeń na język polski i przedstawić niezgrabne myśli malarza wraz z jego dziełami. ( za wszelką pomoc dziękuję składowi sklepu Fripp)

Losrivelse (Oderwanie)


" Oderwanie" 1896
światło słońca i woda niebieska- skrząca - lekki wiatr z południa zdmuchnął żółte włosy jej na oczy- było w nich lekkie zmęczenie- nic nie rzekliśmy wiedziała że właśnie dziś ma spotkać inną- a on wiedział że jej narzeczony przybył po nią - i zabierze gdzieś daleko - jeszcze nigdy tak piękna nie była -... - stała pogrążona w myślach- kiedy zbliżył się i przemówił- spojrzała ku niemu - nieobecnym wzrokiem tak pochłonięta myślami- w oczach miała łzy - jeszcze nigdy tak piękna nie była - stała blada i smutna- z jakąś beznadzieją w spojrzeniu- chwilę patrzeliśmy na siebie - bez słowa- w tej chwili poczuł że opuszcza go największe szczęście życia- oczy wezbrały łzy- odwrócił głowę


" Spotkanie we wszechświecie " 1899
jak planety losy ludzkie jak gwiazda, która z mroku się rodzi - i drugą spotyka - żeby na powrót zginąć w ciemności- tak spotyka się mężczyzna i kobieta - splatają się- świecą miłością- płoną- i znikają każdy w swoją stronę



"Melancholia"
1891
był wieczór- szedłem brzegiem morza - zza chmur spoglądał k siężyc - ponad wodę wynurzyły się kamienie jak tajemne duchy wodne - wielkie białe głowy wyszczerzone zęby i chichoty-
jedne gdzieś na plaży in ne w wodzie- a ta która u mego boku wyglądała jak syrena- z błyszczącymi oczyma
a jej włosy rozpuszczone
błyszczą złotem w świetle horyzontu ale przecież tu jej nie ma jest daleko i księżyc też nie świeci -





Moc księżyca
"Pień" 1899
miotam się szukając ukojenia -
czuję że nachodzi mnie moc ducha-
jak na morze wpływ księżyca-
tam tam w oddali -
to on wody mąci-
odpływ na przypływ zamienia-
Tak też moje serce niespokojne
i atomy ciała zamieniły miejsce
w ciemnozielonej toni widzę kolory
jej oczu- tam tam daleko- ta miękka
linia gdzie niebo i morze się spotyka-
niepojęta jest jak śmierć- wiekuista jak tęsknota
a życie jak ta cicha tafla- jasne barwy
powietrza odbija- skrywa głebię
gdzie szlam- gdzie wszystko pełza- jak śmierć

Twoje oczy
" Letnia noc" 1893
Stań na kępie mchu a będę mógł ci zajrzeć w oczy
jesteś wyższy niż ja- stanę na Kępie,
żebym mogła patrzeć w twoje oczy
jakaś blada w świetle księżyca i jakie
ciemne twoje oczy- są tak wielkie, że
przesłaniają pół nieba- twoich rysów
prawie nie widzę- ale dostrzegam
białe zęby gdy się uśmiechasz
trochę mi zimno - jakiż ciemny ten las-
czy nie widzisz zwierzęcia- czy to kamień
- czy też głowa- głowa węża
- czuję, że się uśmiechasz
kiedy tak stoimy- i moje oczy patrzą w twoje
wielkie oczy - w bladym świetle księżyca- wiesz
wtedy - delikatne dłonie przędą niewidzialne nitki -
które oplatają moje serce- biegną z moich oczu-
poprzez twoje wielkie ciemne oczy- wokół
twego serca- widzę teraz twoje duże oczy- są
tak blisko mnie - twoje oczy jak dwa wielkie ciemne
nieba


Lunatyczka
" Kobieta z welonem " 1908/11
Pan nie wie jaka w nocy jestem niespokojna
powiedziała i poszła dalej. Śnią mi się takie straszne rzeczy. I chodzę we śnie.
Cóż by pan powiedział gdybym tak do pana przyszła
powiedziała i spojrzała na niego
uśmiechnęli się oboje
I zobaczył jak sie zbliża w białej koszuli z zamkniętymi oczyma
i bosymi stopami

Chora dziewczynka
"chore dziecko" 1896
Była noc- Kapitan stanął przy łóżku
chłopców- musicie teraz wstać moi
kochani- zrozumieli wszystko- ubrali się po cichu
- o nic nie pytali-
maja kochanie moje- muszę to powiedzieć- Pan
cię wkrótce zabierze do siebie -
wstrząsnął nią dreszcz- ujrzała śmierć- potem
skupiła się i słabo uśmiechnęła
- chciałabyś żyć
tak- wyszeptała- tak bym chciała żyć-
czy istotnie miała umrzeć- przez ostatnie pół
godziny czuła się tak lekko
- bóle ustąpiły- spróbowała się podnieść
- wskazała na fotel obok-
chciałabym usiąść- wyszeptała- jakże
przeciwnie się czuła- pokój był tak
inny- jak za mgłą- w członkach
ołów- tak znużona
wstrząsnął nią dreszcz- ujrzała śmierć- potem
skupiła się i słabo uśmiechnęła
- chciałabyś żyć
tak- wyszeptała- tak bym chciała-
tak bym chciała żyć-
tak bym chciała żyć

"Krzyk " 1893
szedłem drogą z dwoma przyjaciółmi
-słońce sie chyliło-
poczułem jakby powiew smutku-
niebo oblało się nagle krwawą czerwienią-
przystanąłem, oparłem się o płot śmiertelnie
zmęczony-
spojrzałem na płonące chmury niczym
krew i miecz
nad granatowoczarnym fiordem i miastem -
moi przyjaciele poszli dalej - a ja stałem
drżąc z lęku -
czułem jak naturę przeszywa wielki
nieskończony krzyk


Madonna
"Madonna z płodem" 1895/02

Kiedy leżysz nieobecna
przez twoją twarz -
pełną wszelkiej ziemskiej urody -
przepływa ból i radość
w twojej twarzy widzę-
tysiące pokoleń które przeszły
i tysiące które przejdą -
bo właśnie śmierć życiu dłoń podaje
oto zadzierzga się więź która łączy
tysiące pokoleń które przeszły
i tysiące które które przejdą






"Przyciąganie"
1896
szedłem jasnoszarą plażą- tutaj właśnie
ów nowy świat poznałem- kochania-
młody i niedoświadczony - z domu niczym klasztor-
nie uświadomiony jak inni koledzy
o tym misterium- kobiecie- nie poddany nigdy uponej
sile pocałunku- spotkałem ją dwa lata ode mnie starszą
- gwiazdę salonów kristianii- wszyscy znali
piękną kokietkę T-
tu poznałem siłę dwojga oczy wielkich jak
planety z bliska- zarzucały sieci które
- przenikały do krwi- i mego serca
tutaj poznałem głosu cudowną- muzykę- która
to czułą- to psotną, to uwodzicielską była
stałem przed misterium kobiety - i spoglądałem w niepojęty
świat- zbudziła się moja ciekawość- cóż miało znaczyć
- to spojrzenie mi nie znane- to spojrzenie
z okrutnego przedziwnego- i urokliwego świata-
czymże był ten świat- oto rozległ się śmiech - jakiego
w życiu nie słyszałem- dziko rozochocony - straszliwy i
cudowny

"Popiół "
1895

z dusznego ukwieconego lasu wyszliśmy -
w jasną noc-
spojrzałem na jej twarz..
oto dopuściłem się nierządu -
głowa meduzy -
pochyliłem się, usiadłem...
zdało mi się że nasza miłość...
spoczywa na tych twardych kamieniach ...
twoje wargi są jak rubinowe węże-
twoje wargi są tak krwiste jak ów
karminowy owoc- rozchylają się jak u trupa


Scena w lesie
" ku lasowi " 1897/15

wzrok mój padł na szyję odsłoniętą-
nagie ramię-
biodro, co się kołysało-
tutaj szliśmy, ja i ona w wielkim
świerków lesie-
jak wysmukłe kolumny w gotyckim kościele
tak pnie przy pniach stały - ponad gałęzie
sklepione zamykały -
- i wszędzie wieżyczki - i wieżyczki

"Dwoje ludzi "
1899/16
- z lasu przeszliśmy na plażę- tam jasna letnia noc
rozlała swoje wspaniałości - złocony horyzont
- ku nam lśniące złoto- tam stałem i jej się
przyglądałem
jak przemiana-
złoto oprószyło rozsypane włosy
złota poświata na twarzy
złoty blask kładł się na białej sukni
- i nagich ramionach -
w oczach skrzyła gwiazda ze złota- a oczy
wpatrzone w horyzont -
jakie wielkie diamenty - dzikie- i przedziwne

"Zazdrość" 1896
Obłędny wzrok zazdrośnika- jak niezliczone
odbicia w krysztale w tych dwóch kłujących
oczach zawarte - spojrzenie badawcze nienawistne miłosne
esencja tej którą razem posiadają




"Lęk"
1894

zobaczyłem wszystkich ludzi za maskami -
uśmiechnięte flegmatyczne- spokojne twarze-
wszystkie je przejrzałem i było tam cierpienie -
we wszystkich-
blade trupy - spieszące bez wytchnienia -
biegały wkoło
krętą drogą której- kresem grób -

poniedziałek, 21 kwietnia 2008

pod pretekstem

Nie chcę tego świata takim jakim jest, bo go nie rozumiem.
Każda tajemnica budzi wątpliwości.
Niedopowiedziane słowa.
Żal, bo przecież mogło być inaczej, choć pewności nie mam, ale kto ją ma.
Za mało szczerych czynów, za dużo użytkowników.
Masa drepcze po drabinie, wyłamując szczeble.
A błędów się już nie naprawia.
Przepraszam- zapomniało się.
Szacunek prysł.
Honor utopił się w głupocie.
Nikt nie skina głową.
Pęd goniony biczem egoizmu.
Już nikt nie pływa.
Rzeka ma dwa brzegi, ale nikt nie ma cierpliwości.
I w wir zapomnienia wpada ludzkość.
Taki to niesłychanie nielubiany świat.


Pod pretekstem

Można tworzyć pod pretekstem
i w zapale twórczym szlochać;
pod pretekstem można mówić,
że się beznadziejnie kocha.

Można grać swing, jazz i Bacha
pod pretekstem instrumentu,
choćby nawet ten instrument
nie dostrzegał w nas talentu.

Można wódkę pić do rana
pod pretekstem samotności;
i z uśmiechem przyklejonym
na świat wściekać się i złościć.

Pod pretekstem można z domu
wyjść na zawsze lub na chwilę;
i z radością, pod pretekstem,
wbic wrogowi w dupe szpilę.

Sex uprawiać pod pretekstem,
że: "tak trzeba" - można, ale
w takim sensie lepiej tego
sexu nie uprawiać wcale.

Pod pretekstem: "ale jaja"
można wprost ze śmiechu pękać;
a i płakać pod pretekstem,
że te jaja, to udręka.

Można śmiać się, płakać, śpiewać,
mówić swoim, cudzym tekstem;
wszystko można - byle tylko
pod pretekstem ...


tekst: Grzegorz Tomczak

niedziela, 30 marca 2008

dyskusja milczenia

" milczenie jest złotem "

zgodność: milczenie jest złotem, gdy nie ma co powiedzieć bądź jest jedyną mądrością ludzi głupich, jest zaś grzechem wobec wiedzy i mądrości ludzi inteligentnych.
wskazania do milczenia :
- w obliczu umierania i śmierci
- w kryzysach egzystencjalno- emocjonalnych

mowa jest potwierdzeniem czynów, godnych uwagi.