poniedziałek, 28 stycznia 2008

Pan pluje na przystanku
A ja idę tym chodnikiem
Pan widzi ten śmietnik
A ja te odpadki
Pan spogląda na tablice info
A ja stoję na tym skrawku
Pan wsiada w ten tłum
A ja zostaję przy sobie

Pan wszedł i zaczął od powitania
A ja minęłam bez słowa
Pan porabia rękoma to co trzeba
A ja grzebię w swoich słowach
Pan do domu chce już iść
A ja długą drogą odliczam kroki
Pan sięga po klucze
A ja mówię do mych drzwi

Pan zje to co zjeść musi
A ja zaparzę kawę tą mi znaną
Pan tak duma cicho tłumiąc lęk
A ja krzyczeć nie potrafię
Pan zabija to co urozmaica
A ja marzę o tym czego nie ma
Pan wygładza myśli
A ja zaplatam je

i tak w tym deszczu czekam nocy
by ta cisza wdała się w Pana sen i moje czekanie
a o szóstej trzydzieści Pan pluć będzie a ja ominę ...

wtorek, 22 stycznia 2008

bez strachu

ciemna uliczka ta bez cienia,
dziś nią szłam bez krzty strachu
bo cóż innego może się w niej stać innego niżeli w jasnej
....
bo przypomniałam sobie jak nią już podążałam
i to nie raz choć fizycznie szła postać obok
to byłam tak samo bezpieczna
i tak samo czułam ruch moich nóg
tak samo zapominałam o strachu
bo przecież kroczyłam sobą całą
i po prostu z tą świadomością, że mija bliżej nieokreślony czas
a ja jeszcze iść mogę...

poniedziałek, 21 stycznia 2008

ludzie wstawili cudze przedmioty i oby wszystko tak zostało
by nikt tego nie zabrał
a sen na przekór niech zostanie tylko w nas
by nie przerwał sie tego poranka
już jest nowy dzień

niedziela, 20 stycznia 2008

2

dziś niedziela
bez jajka na śniadanie
tak po tatowemu dziś wczorajszy kawałek ciasta
zdechłego i bez większego smaku, albo bez zamyślenia o jego smaku
uroczego tak samo jak paskudnego
tak nieczule zawisł mój wzrok na nim

ale trzask i znów
stłuczka pod moim oknem
tym razem na przejściu dla pieszych
kobieta kobiecie
nie było bluzg nie było dyskusji
spisano to i tamto
rozeszły się w towarzystwie swoich Zaufanych Towarzyszyli
tak zatem kobieta kobiecie
i kobiecie potrafi to zrobić kobieta i mężczyzna
ale rozwiązanie jest inne, spokojne
teraz czekam jak kobieta mężczyźnie
ale czy to możliwe ....

a niebo jest tez wczorajsze
tak samo jednostajne i szare ponure i pełne łez
mokre i przygnębiajęce
a w nocy po 2 w nocy stało się
ciemno granatowe, albo ciemno błękitne
tak jakby uśmiechnięte, uwolnione
osuszone i wytarte
tylko kłęby śnieżnobiałe chmurki
brykały po nim i dawały niebu tyle sił i pokazywały swoje
lśniące oczy
oczy piękne i uczciwe

i z tym błękitem na którym czyste chmury z księżycem
chciały zawrzeć pakt
na którym chciały się wesprzeć
pod którym chciały się ukryć
za którym chciały podążać
przed którym rozebrać się chciały
o którym śpiewać chciały
z którym tańczyć pragnęły
poszłam spać
przekonana że im się uda
wygnać szarość i ukryć paskudztwo wczorajszego nieba

i cóż z mojego przekonania ...
nic, po prostu powrócił wczorajszy obraz
i nie zdziwiłam się
bo cóż z tego mojego przekonania
dziś też będę patrzeć w niebo
z pewnością, że stanie się cud...
bo jak nie cud to co ....

sobota, 19 stycznia 2008

Kończe

ta żarówka wbrew wszystkiemu i wszystkim świeci
gdyby tylko świeciła, to wszystko bym zrozumiała
ale ona buczy, krzyczy, brzęczy, jęczy i mamrocze
i zatrzymuje się pod nią

jest wielka, miła i jasna
a ja stoję pod nią i pytam po co tak głośno wydaje dźwięki?
pytanie zasiało zbyt wiele ...

a gdyby nagle zamilczała
a gdyby nagle przestała świecić
a gdyby nagle rozsypała się
a gdyby nagle odeszła
a gdyby nagle było ciemno
co by ona zrobiła
co bym ja zrobiła
oni by odeszli w pospieszani egzystencją a może nawet i nie tym

uparcie podawany jest prąd
uparcie jest wymieniana na nową
uparcie coś lub ktoś chce, by światła,
jasności i krzyków i pomruków,
by coś było
by ciemność zniknęła, strach i lęk
i samotność
a ona..., do niej krzyczą wszelkie stworzenia
by dla nich była
tylko dla nich
by była
a kto dla niej ... choćby koniec mógłby być
nie dostaje nawet najmniejszej chwilki od nich
chwili ciszy i zrozumienia
zadumy i szeptu... dziękuję
nikt się nie zatrzyma i nie pojmie, jak wielkie zadanie przed nią
jak walczy o przetrwanie

walczy na przekrój ciemności
walczy dla siebie dla swoich pragnień
walczy przeciw naturze , przeciwko ciemności
przeciwko żywemu przerażeniu
jest towarzyszem
a po co ...

a dla wiary i niewiary
dla ciemności i jasności

każdy złużyty wolt poświęcony jest na tą nadzieję,
na jej wiarę
na jej oczekiwanie
na jej spełnienie
na jej marzenia

a co z jej podróżą, z tą jedyną i jej własną
co z tym co było jej pewnością
co byłą jej wymową

i tak jest poza nami
my poza nią
nie jesteśmy godni spojrzeć jej w oczy
w jej ciemność, którą kryje w sobie
a tak bardzo ona woła w ten księżyc, oby rozpalił
rozpalił marzeń żar
promień czystości

o co ona prosi
po co jest i
po co walczy
czy warci jesteśmy tego
tego jej życia
jej całej, oddanej, niepodzielonej
....
oby już może skrócić jej męki i odciąć dostawce powolnej
złudnej energii
ale ona wbrew temu krzyczy
a my nawet nie staniemy
nawet nie staniemy pod nią
nawet nie staniemy
na moście od teatru
gdzie teatr a może dwa lub trzy
toczy się

niewidzialna się stać chciała
ale usłyszalny jej płacz
pośród tych co są cicho posłuszne aktorom
i co nie pozwoliło jej być też cichą atrapą życia
... marzenia...wiara ... łzy

i tak gdy księżyc traci siły
idę ją odwiedzić, by dać jej to czego nie mam
by nie być samą tak jak ona
a czas igra z nami
i stacił swój sens

naprzeciw wszelkim nożom i wszelkim " nie "
z nią tańczyć po chodniku będę tango tańczyć
z jej pomrukiem z jej brzmieniem a ona oświecać mnie będzie
cień mój jak niewolnik poruszać się za mną bedzie
by pamiętać że ktoś ze mną tańczył kiedyś,
kwitnąc w domysłach fascynujących
i jakby niebem pieszczone
ale tym bez gwiazd ...

a tego nie odda nikt
i nawet ptaki zamilkły...

ona jest mną ja nią

czwartek, 17 stycznia 2008

dokończe

jak racjonalność żarówki zrównoważyć
czy nieracjonalnością czy zabić ją sobą samą , jej racjonalnością
czy może jej nieracjonalność zrównoważyć
racjonalnością, czy zakopać w jej nieracjonalności

to tak jak myślami myśleć o wymyślonym zamyśleniu
tak jak nudel nudlował o zanudlowaniu przez odnudlowanie aż do przenudlowania ....

wtorek, 15 stycznia 2008

idee

" idea jasna rzecz, wymaga poświęcenia
wyraźnie mówią to statuty wszelkich sekt
jednego chciałbym wszak od ofiar wyjaśnienia
jak w tym zalewie słów rozpoznawały sens "

szeroko otwarte zmysły jakoś takoś zaczęły dziwnie zwracać mą uwagę na istnienie wniosku

Niektórzy analizują życie, bieg zdarzeń, każdą sytuację, każde słowo, myśl, wypowiedziane i usłyszane zdanie, istotą staje się nieustanna analiza egzystencji czasu i chwili wraz z całą zawartością,

Niektórzy tworzą teorie na to wszystko, wyciągając pierwiastki, pochodne 3 stopnia, sumując, mnożąc i przez sześcienną różnice dzieląc, a po tym równaniu mają wynik

Niektórzy mają sposób na życie i go szlifują itp

Niektórzy żyją egzystencją

Niektórzy iluzją

nie wiem czy możliwości się wyczerpały co można robić oddychając i jak oddychać
ale jakby tak niby znaleźć dla tego wszystkiego wspólny mianownik to myślę o ....
celu ??? szczęściu ??? niczym ??? wiarze ??? przekonaniu ???
.... o szukaniu ... a raczej o próżni, która wzbudza w nas o wiele więcej niż największa magia duszy, bo wszechobecna i wieczna stoi przed nami, i albo będziemy poddanymi albo godnymi sprzymierzeńcami

Ale idea jest ideą i można się jej trzymać, ale ta mamona nie żąda od nas ofiar

środa, 9 stycznia 2008

ach ile mnie tu nie było :/
nie wiem na jak długo wróciłam
któż to wie, nikt, ani stary ani młody, z walizą doświadczenia bądź małą torebką ;)
nie będę się oceniać czemu mnie nie było , tego nie wiem nawet ja
chciałam tylko napisać o oczekiwaniu,
stojąc na balkonie mojego miejsca zamieszkania, gdzie krzyżują się dziwne ulice
a skrzyżowania wydają się bardziej lub mniej bezpieczne
w każdym razie jak pada śnieg, jest pospolicie mówiąc ślizgawica na ulicy
szklanka i filiżanka
czyhałam ukrycie na lekką stłuczkę, mały uliczny zamęt, brak pewności i wątpliwość każdego kierowcy
i się nie doczekałam, choć niebezpieczeństwo było podwyższone i to sporo
i tak czekając jak ostatni naiwniak, nie doczekałam się
nie wiem czemu
rozważyć należy zwiększoną ostrożność kierowcy lub większość czujność sił wyższych
albo to że ja byłam zbyt bacznym obserwatorem i oczekiwanie moje miało być zbędna rzeczą

ale ku mojemu zdziwieniu po kilku dniach przyszła odwilż
no droga prawie sucha, słońce świeci, przejrzyście i ciepło
ja zwątpiłam w swoje czekanie i przestałam patrzeć na uliczne zdarzenia wychodzą z założenia, że już nie ma na co czekać, bo z logicznego punktu widzenia, prawdopodobieństwo ziskrzenia moich oczekiwań statystycznie mocno zmalało
a tu jak dla mnie, jak wbrew mnie
w południową godzinę, jeszcze mniej ruchliwą, pod moim balkonem stłuczka jak nigdy niewinna
niemiły Pan wjechał w tył samochodu nieokreślonej Pani
( niemiły, bo używał brzydkich słów i mówił że to nie jego wina, w przeciwieństwie do świadków, a jak mnie tatuś nauczył = jak wjedziesz komuś w tył to jesteś winny, a Pani nie otrzymała przymiotnika subiektywnego, gdyż była spokojna i wiedziała co ma zrobić )
ale zachował się jak przystało, przyznał się do błędu i rozwiązał problem tak jak się należy
czas na wnioski :
1. nie czekaj na nic , nawet jak masz pewność, że to coś sie wydarzy
2. w stanie zagrożenia jesteśmy nienagannie ostrożni, gdy go potencjalnie nie ma, jesteśmy zbyt pewni
3. nie wątpij w swoje czekanie, bo zawsze przyjdzie
4. nie ponoś się za wcześnie, bo dostaniesz naklejkę nieuprzejmego
5. rozwiązuj problemy od razu
6. miej oczy szeroko otwarte nawet, gdy tracisz już nadzieje na jakiś bieg zdarzeń
7. nie poddawaj się i walcz o swoją słuszność
8. wyjaśniaj to co jest twoją pewnością i tego broń
9. jeźdź dalej zachowując tylko ostrożność

no i chyba do końca w tym nie ma logiki i ciągłości, ale jest coś co się wydarzyło i coś z czego można wyciągnąć kilka godnych zadumy wniosków