sobota, 12 lipca 2008

natchnienie


kawa o 5: 00, jestem już w Krakowie, wczesna, dobra i miła kawa...
gdy już jesteśmy po 4 piwie i zbliża się pora obiadowa, nie dostajemy tego co chcemy , ani omletów ani makaronu ani sosu, tylko sałatkę pikantnie przyprawioną zdechłą osą oraz otłuszczonego, na czarno zabarwionego naleśnika z serem bez cukru- wszelkie te dziwne potrawy powstały pod wpływem ogólnie panującego szału gotowania, bo przecież każdy to umie- unikać "starych murów" kraków, ul. floriańska.
Gaworząc o wielu kierunkach i definicjach czasoprzestrzeni, próbując rozdzielić przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, nie czujemy dni przeżytych osobno, jednak czujemy los, przypadek i przeznaczenie...
Najbardziej zaskakującym i krępującym , a raczej mnie zawstydzającym zdarzeniem było wejście do nowego domu młodej doktorantki polonistyki, gdy wśród cało-ściennych półek na książki i wśród książek było zdjęcie oparte o kilka tomów, stare i już dawno zapomniane i chyba "niezmienione"...
widziała moje zawstydzenie i ciszę, łzy w oczach, to już przeminęło ...
Ujęła to jako " natchnienie " i pisze o zapomnianych ludziach, zapomnianych pisarzach i zbawcach... balkon, papieros, dziwny drink za drinkiem- w końcu jest licencjonowaną barmanką, dyskusje i sprzeczki, skrzętne i głębokie analizy tego co jest, jak powinno być i czego nie ma... o szczęściu i sensie szczęścia wymiar, śmiech wspomnień, rozczarowania i rozmiar spełnienia, czy istnieje i jak powinno być, ile zależy od nas, od odwagi i jak życie weryfikuje nasze kolejne definicje, pojęcia, syndrom kurczenia sie marzeń i sinusoida wymagań etc.... gdy ptaki zaczęły rozbrzmiewać, sine słońce powoli roztapiało lód w drinkach, powieki przestały opadać, a cisza wskazywała na osiągnięty relaks, panna A wypowiedziała: " Marazm jest wokół nas, nie jest nowością i new style, jest jedynym powodem do wojny, wzywa do uniesienia miecza i choć już nie możesz patrzeć na zieloność świata , zagwiżdż na swojego konia i nie zostawiaj błędów samych sobie, bo z wrażliwością nie wygra czas a tym bardziej wróg. - ty to mi napisałaś tam z tyłu za zdjęciem i to jedyny cytat jaki umiem na pamięć "
koniec.

poniedziałek, 30 czerwca 2008

proste słowa....

Dopóki zwykłe, proste słowa
nie wynaturzą się żałośnie,
póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi -
przetrwamy,
przetrwamy,
przetrwamy.


Dopóki chętnych na cokoły
nie ma zbyt wielu kandydatów,
dopóki siada się do stołu,
by łamać chleb, nie - postulaty,
Dopóki z sobą rozmawiamy
z szacunkiem, ciepło szczerze miło,
a nie z bezmyślną, tępą siłą -
przetrwamy,
przetrwamy,
przetrwamy.

Uwierzmy - szarzy i zmęczeni,
że ten nasz trud nie wszystek minie,
a gdy moc naszą dostrzeżemy
tu, w naszym domu i rodzinie,
dopóki obrus rozścielamy,
choćby i było na nim biednie,
to w dni świąteczne i powszednie -
przetrwamy,
przetrwamy,
przetrwamy.

A kiedy każdy z nas uwierzy,
jak wielka siła za nim stoi,
nagle, pewnego dnia dostrzeże
że mniej się boi, mniej się boi
Ten swojski strach to kawał drania,
lecz nim go całkiem pogonimy
sobie życzymy, wam życzymy
przetrwania,
przetrwania,
przetrwania

sobota, 28 czerwca 2008

"To shout goodbye with the voice of silence, to dress myself in nudity and fly wingless, hovering naked... yours. From Love. Amen."

jasną nocą już nawet bez jasności świeczki
patrząc na ludzkie przetrwanie i nieporozumienie
nie wiadomo gdzie jest ściśnięta ręka, gdzie z ust ulatuje frywolna mowa
wyzwolonym rytmem odciskająca ślad głęboki w powietrzu
a kiedy myśl zapuka do istnienia
eureko, och eureko, obyś została w dni powszednie i dni świąteczne
okazałości i czułości niech nie zabraknie w sobotni świeży wieczór
choćby w objęciach samych własnych kosmków włosów....


Detours


"Mother, can you hold me together
It’s so dark and I’m losing my way
I took all of these detours to find love
But when I did, it just faded away

Now what do I do
With the sweet love of mine
Do I give it away and
Hope someday I’ll find
Someone half as awake
As the moon and the stars
Mother, teach me to love
With a paper-thin heart

Mother, your words are so healing
You speak of love and of light and of peace
But I’ve made it my course to avoid you
Just to hide from these feelings of grief

Now what do I do
With the sweet love of mine
Do I give it away and
Hope someday I’ll find
Someone half as awake
As the moon and the stars
Mother, teach me to love
With a paper-thin heart

Now what do I do
With the sweet love of mine
Do I give it away and
Hope someday I’ll find
Someone half as awake
As the moon and the stars
Mother, teach me to love
With a paper-thin heart

Mother, I know you are with me
You were there when I took my first breath
I can’t stop looking back for the answers
I just keep coming up with regret
There are some things I just can’t forget"

środa, 23 kwietnia 2008

Cud

gdy słońce traci promienie dnia
pozostaje kula,
ciemność wygrywa,
czy się poddaje, tego nikt nie wie
Noc obserwuje ulice świata
zagląda w szpary chodnika
doszukując się cudu
może ta płonąca kula wrażliwa na każdą stopę
wybuchnie
pod tym kaflem betonu,
królowa Nyks na krawężniku pochylona
i szlocha błagając o tlen
dla płomieni by cud spod chodnika
spalił się ...

wtorek, 22 kwietnia 2008

Munch w tłumaczeniu

Dwa razy odwiedziłam muzeum Muncha w Oslo i te dwa razy były niesamowitym przeżyciem dla mnie, niezapomnianą ekspresją odczuć i emocji, kłębek myśli, który rozwija się i zwija na nowo wraz z upływem sekund egzystencji. Nie potrafię określić ulubionego malowidła gdyż Twórca jest mi bliski ze względu przewrotność umysłu i rozumienia a raczej nierozumienia jak i jest głęboko usadzony w moich bardziej czy mniej naukowych analizach psychiki... O dziełach malarskich nie będę pisać, bo znawcą sztuki nie jestem, ale chciałam spojrzeć na jego twórczość inaczej mianowicie od strony literackiej. W dużej mierze zainspirowana śpiewem Kari Bremnes, która wspaniale umiała zinterpretować teksty artysty i je ukazać na wspaniałym podłożu muzycznym. Do przesłuchania płyty bardzo zapraszam, ze względu na to, że język norweski nie jest tak powszechnie rozumiany jak angielski podjęłam się próby odnalezienia i zebrania tłumaczeń na język polski i przedstawić niezgrabne myśli malarza wraz z jego dziełami. ( za wszelką pomoc dziękuję składowi sklepu Fripp)

Losrivelse (Oderwanie)


" Oderwanie" 1896
światło słońca i woda niebieska- skrząca - lekki wiatr z południa zdmuchnął żółte włosy jej na oczy- było w nich lekkie zmęczenie- nic nie rzekliśmy wiedziała że właśnie dziś ma spotkać inną- a on wiedział że jej narzeczony przybył po nią - i zabierze gdzieś daleko - jeszcze nigdy tak piękna nie była -... - stała pogrążona w myślach- kiedy zbliżył się i przemówił- spojrzała ku niemu - nieobecnym wzrokiem tak pochłonięta myślami- w oczach miała łzy - jeszcze nigdy tak piękna nie była - stała blada i smutna- z jakąś beznadzieją w spojrzeniu- chwilę patrzeliśmy na siebie - bez słowa- w tej chwili poczuł że opuszcza go największe szczęście życia- oczy wezbrały łzy- odwrócił głowę


" Spotkanie we wszechświecie " 1899
jak planety losy ludzkie jak gwiazda, która z mroku się rodzi - i drugą spotyka - żeby na powrót zginąć w ciemności- tak spotyka się mężczyzna i kobieta - splatają się- świecą miłością- płoną- i znikają każdy w swoją stronę



"Melancholia"
1891
był wieczór- szedłem brzegiem morza - zza chmur spoglądał k siężyc - ponad wodę wynurzyły się kamienie jak tajemne duchy wodne - wielkie białe głowy wyszczerzone zęby i chichoty-
jedne gdzieś na plaży in ne w wodzie- a ta która u mego boku wyglądała jak syrena- z błyszczącymi oczyma
a jej włosy rozpuszczone
błyszczą złotem w świetle horyzontu ale przecież tu jej nie ma jest daleko i księżyc też nie świeci -





Moc księżyca
"Pień" 1899
miotam się szukając ukojenia -
czuję że nachodzi mnie moc ducha-
jak na morze wpływ księżyca-
tam tam w oddali -
to on wody mąci-
odpływ na przypływ zamienia-
Tak też moje serce niespokojne
i atomy ciała zamieniły miejsce
w ciemnozielonej toni widzę kolory
jej oczu- tam tam daleko- ta miękka
linia gdzie niebo i morze się spotyka-
niepojęta jest jak śmierć- wiekuista jak tęsknota
a życie jak ta cicha tafla- jasne barwy
powietrza odbija- skrywa głebię
gdzie szlam- gdzie wszystko pełza- jak śmierć

Twoje oczy
" Letnia noc" 1893
Stań na kępie mchu a będę mógł ci zajrzeć w oczy
jesteś wyższy niż ja- stanę na Kępie,
żebym mogła patrzeć w twoje oczy
jakaś blada w świetle księżyca i jakie
ciemne twoje oczy- są tak wielkie, że
przesłaniają pół nieba- twoich rysów
prawie nie widzę- ale dostrzegam
białe zęby gdy się uśmiechasz
trochę mi zimno - jakiż ciemny ten las-
czy nie widzisz zwierzęcia- czy to kamień
- czy też głowa- głowa węża
- czuję, że się uśmiechasz
kiedy tak stoimy- i moje oczy patrzą w twoje
wielkie oczy - w bladym świetle księżyca- wiesz
wtedy - delikatne dłonie przędą niewidzialne nitki -
które oplatają moje serce- biegną z moich oczu-
poprzez twoje wielkie ciemne oczy- wokół
twego serca- widzę teraz twoje duże oczy- są
tak blisko mnie - twoje oczy jak dwa wielkie ciemne
nieba


Lunatyczka
" Kobieta z welonem " 1908/11
Pan nie wie jaka w nocy jestem niespokojna
powiedziała i poszła dalej. Śnią mi się takie straszne rzeczy. I chodzę we śnie.
Cóż by pan powiedział gdybym tak do pana przyszła
powiedziała i spojrzała na niego
uśmiechnęli się oboje
I zobaczył jak sie zbliża w białej koszuli z zamkniętymi oczyma
i bosymi stopami

Chora dziewczynka
"chore dziecko" 1896
Była noc- Kapitan stanął przy łóżku
chłopców- musicie teraz wstać moi
kochani- zrozumieli wszystko- ubrali się po cichu
- o nic nie pytali-
maja kochanie moje- muszę to powiedzieć- Pan
cię wkrótce zabierze do siebie -
wstrząsnął nią dreszcz- ujrzała śmierć- potem
skupiła się i słabo uśmiechnęła
- chciałabyś żyć
tak- wyszeptała- tak bym chciała żyć-
czy istotnie miała umrzeć- przez ostatnie pół
godziny czuła się tak lekko
- bóle ustąpiły- spróbowała się podnieść
- wskazała na fotel obok-
chciałabym usiąść- wyszeptała- jakże
przeciwnie się czuła- pokój był tak
inny- jak za mgłą- w członkach
ołów- tak znużona
wstrząsnął nią dreszcz- ujrzała śmierć- potem
skupiła się i słabo uśmiechnęła
- chciałabyś żyć
tak- wyszeptała- tak bym chciała-
tak bym chciała żyć-
tak bym chciała żyć

"Krzyk " 1893
szedłem drogą z dwoma przyjaciółmi
-słońce sie chyliło-
poczułem jakby powiew smutku-
niebo oblało się nagle krwawą czerwienią-
przystanąłem, oparłem się o płot śmiertelnie
zmęczony-
spojrzałem na płonące chmury niczym
krew i miecz
nad granatowoczarnym fiordem i miastem -
moi przyjaciele poszli dalej - a ja stałem
drżąc z lęku -
czułem jak naturę przeszywa wielki
nieskończony krzyk


Madonna
"Madonna z płodem" 1895/02

Kiedy leżysz nieobecna
przez twoją twarz -
pełną wszelkiej ziemskiej urody -
przepływa ból i radość
w twojej twarzy widzę-
tysiące pokoleń które przeszły
i tysiące które przejdą -
bo właśnie śmierć życiu dłoń podaje
oto zadzierzga się więź która łączy
tysiące pokoleń które przeszły
i tysiące które które przejdą






"Przyciąganie"
1896
szedłem jasnoszarą plażą- tutaj właśnie
ów nowy świat poznałem- kochania-
młody i niedoświadczony - z domu niczym klasztor-
nie uświadomiony jak inni koledzy
o tym misterium- kobiecie- nie poddany nigdy uponej
sile pocałunku- spotkałem ją dwa lata ode mnie starszą
- gwiazdę salonów kristianii- wszyscy znali
piękną kokietkę T-
tu poznałem siłę dwojga oczy wielkich jak
planety z bliska- zarzucały sieci które
- przenikały do krwi- i mego serca
tutaj poznałem głosu cudowną- muzykę- która
to czułą- to psotną, to uwodzicielską była
stałem przed misterium kobiety - i spoglądałem w niepojęty
świat- zbudziła się moja ciekawość- cóż miało znaczyć
- to spojrzenie mi nie znane- to spojrzenie
z okrutnego przedziwnego- i urokliwego świata-
czymże był ten świat- oto rozległ się śmiech - jakiego
w życiu nie słyszałem- dziko rozochocony - straszliwy i
cudowny

"Popiół "
1895

z dusznego ukwieconego lasu wyszliśmy -
w jasną noc-
spojrzałem na jej twarz..
oto dopuściłem się nierządu -
głowa meduzy -
pochyliłem się, usiadłem...
zdało mi się że nasza miłość...
spoczywa na tych twardych kamieniach ...
twoje wargi są jak rubinowe węże-
twoje wargi są tak krwiste jak ów
karminowy owoc- rozchylają się jak u trupa


Scena w lesie
" ku lasowi " 1897/15

wzrok mój padł na szyję odsłoniętą-
nagie ramię-
biodro, co się kołysało-
tutaj szliśmy, ja i ona w wielkim
świerków lesie-
jak wysmukłe kolumny w gotyckim kościele
tak pnie przy pniach stały - ponad gałęzie
sklepione zamykały -
- i wszędzie wieżyczki - i wieżyczki

"Dwoje ludzi "
1899/16
- z lasu przeszliśmy na plażę- tam jasna letnia noc
rozlała swoje wspaniałości - złocony horyzont
- ku nam lśniące złoto- tam stałem i jej się
przyglądałem
jak przemiana-
złoto oprószyło rozsypane włosy
złota poświata na twarzy
złoty blask kładł się na białej sukni
- i nagich ramionach -
w oczach skrzyła gwiazda ze złota- a oczy
wpatrzone w horyzont -
jakie wielkie diamenty - dzikie- i przedziwne

"Zazdrość" 1896
Obłędny wzrok zazdrośnika- jak niezliczone
odbicia w krysztale w tych dwóch kłujących
oczach zawarte - spojrzenie badawcze nienawistne miłosne
esencja tej którą razem posiadają




"Lęk"
1894

zobaczyłem wszystkich ludzi za maskami -
uśmiechnięte flegmatyczne- spokojne twarze-
wszystkie je przejrzałem i było tam cierpienie -
we wszystkich-
blade trupy - spieszące bez wytchnienia -
biegały wkoło
krętą drogą której- kresem grób -

poniedziałek, 21 kwietnia 2008

pod pretekstem

Nie chcę tego świata takim jakim jest, bo go nie rozumiem.
Każda tajemnica budzi wątpliwości.
Niedopowiedziane słowa.
Żal, bo przecież mogło być inaczej, choć pewności nie mam, ale kto ją ma.
Za mało szczerych czynów, za dużo użytkowników.
Masa drepcze po drabinie, wyłamując szczeble.
A błędów się już nie naprawia.
Przepraszam- zapomniało się.
Szacunek prysł.
Honor utopił się w głupocie.
Nikt nie skina głową.
Pęd goniony biczem egoizmu.
Już nikt nie pływa.
Rzeka ma dwa brzegi, ale nikt nie ma cierpliwości.
I w wir zapomnienia wpada ludzkość.
Taki to niesłychanie nielubiany świat.


Pod pretekstem

Można tworzyć pod pretekstem
i w zapale twórczym szlochać;
pod pretekstem można mówić,
że się beznadziejnie kocha.

Można grać swing, jazz i Bacha
pod pretekstem instrumentu,
choćby nawet ten instrument
nie dostrzegał w nas talentu.

Można wódkę pić do rana
pod pretekstem samotności;
i z uśmiechem przyklejonym
na świat wściekać się i złościć.

Pod pretekstem można z domu
wyjść na zawsze lub na chwilę;
i z radością, pod pretekstem,
wbic wrogowi w dupe szpilę.

Sex uprawiać pod pretekstem,
że: "tak trzeba" - można, ale
w takim sensie lepiej tego
sexu nie uprawiać wcale.

Pod pretekstem: "ale jaja"
można wprost ze śmiechu pękać;
a i płakać pod pretekstem,
że te jaja, to udręka.

Można śmiać się, płakać, śpiewać,
mówić swoim, cudzym tekstem;
wszystko można - byle tylko
pod pretekstem ...


tekst: Grzegorz Tomczak

niedziela, 30 marca 2008

dyskusja milczenia

" milczenie jest złotem "

zgodność: milczenie jest złotem, gdy nie ma co powiedzieć bądź jest jedyną mądrością ludzi głupich, jest zaś grzechem wobec wiedzy i mądrości ludzi inteligentnych.
wskazania do milczenia :
- w obliczu umierania i śmierci
- w kryzysach egzystencjalno- emocjonalnych

mowa jest potwierdzeniem czynów, godnych uwagi.

wtorek, 11 marca 2008

lody

orzech poda myśl zakrętu
wanilia owinie aromatem ulotności
cytryna zrównoważy wyostrzając zmysły
truskawka znajomo wyłoży obojętność
czekolada udając smak zemdli
kawa zatęskni za mlekiem
jagoda ciemno wymaluje oczy
śmietana banalnie pochwali prostotę
mięta usztywni złudne pragnienia
banan kłamstwem zamknie usta

nie wierzyć w słońca ciepło
nie wierzyć w chłód lodu
nie wierzyć w deszcz mokry
nie wierzyć w wiatr złośliwy

beznadziejność zmysłów
opisywać tchórzostwem
ich nieśmiertelność
zabijać codziennością

poniedziałek, 3 marca 2008

Śmiech

" Jeśli bowiem na świecie mamy zbyt dużo niekwestionowanego sensu ( władza aniołów), to człowiek upada pod jego ciężarem. Jeśli natomiast świat traci sens ( władza diabłów), to to także nie da się żyć.
(...) podczas gdy śmiech diabła wskazywał na bezsensowność rzeczy, to śmiech anioła wyrażał radość z tego, że wszystko na świecie jest tak mądrze ułożone, wspaniale wymyślone (...)"
"Księga śmiechu i zapomnienia" M.Kundera

pod X

Inteligencja- w skrócie jako sprawność umysłowa, wg Spearmana to dostrzeganie relacji i zależności; inteligencja to zdolność do aktywnego przetwarzania informacji w celu lepszego przystosowywania się do zmiennego środowiska. I definicja Piageta, która najmniej za mną przemawia, gdyż problemy się przeżywa i oswaja, a nie rozwiązuje : inteligencja to zdolność do rozwiązywania problemów.
Typy inteligencji : kognitywna, werbalna, społeczna, emocjonalna i twórcza.
Niepełnosprawność intelektualna: " Istotnie niższe od przeciętnego funkcjonowanie intelektualne ( IQ< 70 ), ujawniające się przed 18 r.ż. , współwystępujące z istotnym ograniczeniem w zakresie 2 lub więcej spośród następujących zdolności przystosowawczych: porozumiewania się, samoobsługi, trybu życia domowego, kontaktów społecznych, korzystania z dóbr społeczno- kulturowych, kierowania sobą, troski o zdrowie i bezpieczeństwo, zdolności szkolnych oraz sposobu organizowania wolnego czasu i pracy." (Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne)
Przypuszcza się, że 30% swojej inteligencji dziedziczy się po matce, a niecałe 7% po ojcu, zatem ponad 60% inteligencji to wychowanie, środowisko, możliwości rozwoju i praca.
Zatem kobiety dominują w przekazywaniu zdolności dzieciom. Istnieje ok 50 genów odpowiedzialnych za inteligencję na chromosomie X, do tej pory zidentyfikowano 23 geny.
Poza tym należy bym wspomniała o jeszcze istotnych genach , jeden zlokalizowany na chromosomie autosomalnym 2 wykazujące duże powiązanie z inteligencją wykonawczą, pokrywa się on także z regionem odpowiedzialnym za autyzm oraz na chromosomie 6 występuje region wskazujący na powiązanie zarówno z inteligencja werbalną jak i wykonawczą. Zachodzi on także w małym stopniu na obszar przypisany zdolności czytania i dysleksji. Ale spokojnie to ziarnka na tej inteligentnej plaży genowej, bo sam rozwój mózgu jest pilnie sterowany przez ponad 20 tysięcy genów, a wielkość mózgu koreluje z inteligencją w 30%. Lecz to i tak nie zmienia faktu,że kobiece geny są tu górą i dominują skutecznie w rozwoju inteligencji. Dzieje się to nie tylko za sprawą piętnowania rodzicielskiego, ale również niewyjaśnionej siły matczynej jaką jest jej instynkt macierzysty i nieoderwane przywiązanie do dziecka- niestety nie można tego powiedzieć o mężczyznach, oni tej siły się uczą dopiero w momencie pojawienia się potomka, a że różnie pojętni są także efekt jest bardziej różnorodny.
Analizując to wszystko i zastanawiając się nad tym doszłam do wniosku, że dla przeciętnej kobiety mało istotne jest kto będzie ojcem patrząc na te mizerne 7%, ale skoro już mężczyzna życzy sobie mądre dziecko, to lepiej niech szuka mądrej kobiety ( do kuchni, do sprzątania, do tworzenia, do fantazjowania, do figlowania, do marzenia, do wspierania, do pomysłowania, do płaczu i do śmiechu etc.).
Problem pojawia się w momencie, gdy kobieta pragnie mieć potomka, którego 7% ojcowskiej inteligencji będzie równoważne jej 30 procentom. Zatem ona powinnam mieć płodnego mężczyznę co najmniej 4 razy mądrzejszego od siebie. :)
Dla tych co myślą o adopcji to uprzedzam, że korelacja IQ dzieci adoptowanych do przybranych rodziców wynosi 0,2 natomiast dzieci wychowanych przez biologicznych rodziców do ich rodziców wynosi 0,5.
Jak to ma się rasowo :
Średnio czarni mają IQ niższe od białych o 15-18 punktów. Największe różnice widać w zdolności abstrakcyjnego myślenia, w której czarni są relatywnie najsłabsi w stosunku do białych. Jednak to wśród czarnych padają rekordy, najwyższy zanotowany współczynnik IQ wynoszący ~200 (160 Einsteina dla porównania) należał do czarnoskórego Amerykanina.
Azjaci i Żydzi osiągają w testach wyniki wyższe od przeciętnych oraz charakteryzują się wysoką umiejętnością wykorzystywania zdolności umysłowych do osiągania dobrobytu. Obie nacje kładą również duży nacisk na wykształcenie. Jednak, co jest dość dziwne, ich przedstawiciele mają wyraźnie różne profile inteligencji. Badanie testem matryc Ravena pokazało, że Trzynastolatkowie Chińscy osiągają 110 IQ, Brytyjscy 100 IQ a Malajowie 96 IQ. Istnieje pewna hipoteza wyjaśniają owe fluktuacje.
W wielkim skrócie brzmi następująco: Około 60000 lat temu, kiedy na półkuli północnej trwała epoka lodowcowa, populacje mongoloidów stanęły w obliczu wyjątkowo surowej "presji selekcji" osobników o wysokiej inteligencji. By móc tam przeżyć ludzie musieli osiągnąć olbrzymi kunszt łowiecki: ruch białego zająca arktycznego na tle śniegu i lodu, zapamiętanie wzrokowe różnych znaków podczas długich ekspedycji, sporządzenie w pamięci mapy rozległych terenów. Te zdolności doprowadziły do wykształcenia najlepszych w świecie zdolności wizualno-przestrzennych. Ten fakt miał również inne konsekwencje. Zmniejszyła się rola takich cech jak: poczucie humoru, zdolność retoryki (ogólnie umiejętności zarezerwowanych dla inteligencji emocjonalnej) w wyborze swoich partnerów przez kobiety. Nastąpiło drastyczne przehandlowanie zdolności werbalnych za wizualno-przestrzenne.
Profil Żydów jest przeciwieństwem Azjatów. Mają bardzo wysokie wyniki w testach werbalnych a mierne w testach niewerbalnych. Populację Żydowską dziesiątkowały plagi, najazdy barbarzyńców i zmiana wyznania na chrześcijaństwo. Przeżywali tylko najbogatsi i najlepiej wykształceni. Również presja wewnątrzspołeczna, żeby najbystrzejsi i najlepiej wysławiający się chłopcy zostawali rabinami i mieli liczne potomstwo, wspomogła pulę genową Żydów.
I dodam : Największe sukcesy w życiu odnoszą osoby z IQ 120 i EQ 140. Ponadto jak pokazały badania wysoka inteligencja emocjonalna daje w 80% większe prawdopodobieństwo szczęścia w życiu (wysokopłatna praca, udany związek, prawdziwi przyjaciele) niż adekwatny poziom IQ.

A dla świadomości :

NASZE UCZYNKI A WRODZONA NATURA. Człowiek szlachetny, kiedy zachowuje się nieraz jak cham, pozostaje szlachetny. Zaś cham, kiedy zachowuje się nieraz jak szlachetny, pozostaje chamem. Trzeba nam odróżniać zachowanie i uczynki człowieka od jego wrodzonej natury, od wrodzonej kategorii jego człowieczeństwa. Dotychczas „oceny moralne” czepiają się wyłącznie pozoru i powierzchni, chwaląc lub ganiąc pojedynczy epizod. Ocenianie człowieka z pominięciem jakości jego wrodzonej natury, biologicznego stopnia jego szlachetności, pospolitości lub podłości, to wszystko prymitywizm i niesprawiedliwość.
SZLACHETNOŚĆ LUB PODŁOŚĆ ZAWARTA JEST W GENACH. Osobnik szlachetny musi pewnych czynów dokonywać, przed innymi zaś wzdraga się instynktownie. Nie posiadając podłych uczuć — nie popełnia również podłych myśli ani czynów — szlachetne zasady i wartości ma w genach a nie na piśmie.

Podobnie osobnik podły — podłe zasady i wartości ma on w genach. Nie posiadając szlachetnych uczuć — nie miewa również szlachetnych myśli, ponieważ one dla niego nie istnieją, podobnie jak barwy dla ślepca.

Nasze myśli, czyny i świadomość rosną na glebie naszych szlachetnych, zwyczajnych, podłych lub psychopatycznych uczuć i emocji. Z gotowym wyposażeniem uczuciowo- emocjonalnym zaś — przychodzimy na świat.

¢ SIŁA WRODZONEJ NATURY. Ani wychowanie, ani wiedza, ani zmiana światopoglądu — nie zgwałcą naszej wrodzonej natury.

¢ FIKCJA KSZTAŁTOWANIA LUDZKIEJ OSOBOWOŚCI.

„Przez ostatni wiek socjologowie i psycholodzy przekonują nas o roli społeczeństwa w kształtowaniu ludzkiej osobowości. W rezultacie, zapomnieliśmy niemal o znaczeniu biologii. Jeśli miałbym konkretne liczby, zaryzykowałbym twierdzenie, że dziedziczenie odpowiada za 50% naszych zachowań. Wielu amerykańskich intelektualistów uważa to za herezję — widzą człowieka prawie wyłącznie jako produkt kultury. (…) W przyszłości, kiedy poznamy lepiej nasze mechanizmy genetyczne, ewolucję naszej rasy i działanie ludzkiego mózgu, częściej będziemy w nich właśnie szukać klucza do zrozumienia swoich problemów i niepowodzeń, zamiast upierać się, że wszystkiemu winni są rodzice, szkoła i represyjna kultura”. Amerykański antropolog Melvin Konner, 1991 r.

¢ STOPIEŃ MORALNOŚCI i nasze poczucie dobra i zła są nam dane w momencie urodzenia. Nie wymagają one ani odwoływania do „Boga”, ani do żadnych przepisów. Zupełnie niezależnie od „Boga”, czy kanonów moralno- etycznych kanalia myśli, lubi i czyni swoje — szlachetny swoje.

¢ WRODZONY CHARAKTER ETYCZNO- MORALNEJ ISTOTY CZŁOWIECZEŃSTWA. Szlachetność, pospolitość lub podłość człowieka jest odzwierciedleniem jego genetycznej, wrodzonej moralnej struktury mózgu; odzwierciedleniem szlachetnego, pospolitego lub podłego potencjału genetycznego.

¢ DZIEDZICZENIE CECH MORALNYCH. Mencjusz, chiński folozof z IV wieku p.n.e., podziwiany przez Voltera, napisał: — Oto dlaczego uważam, że wszyscy ludzie posiadają wrodzoną zdolność współczucia: pewien człowiek spostrzega nagle, iż niewiele brakuje, by dziecko wpadło do studni. Jego zmysł współczucia zostaje zaalarmowany. Nie dzieje się tak dlatego, że chce on zyskać przychylność rodziców dziecka, czy aprobatę sąsiadów i przyjaciół, ani dlatego, że obawia się oskarżeń w wypadku, gdyby dziecka nie uratował. Bowiem nie ma człowieka, który nie posiadałby zdolności współczucia bądź zdolności odczuwania wstydu, bądź wrodzonej uprzejmości, bądź zdolności odróżniania dobra od zła. Zdolność współczucia jest początkiem człowieczeństwa, zdolność odczuwania wstydu początkiem prawości, wrodzona uprzejmość jest początkiem dobrych obyczajów, zdolność odróżniania dobra od zła początkiem mądrości. Każdy człowiek tak jak ma cztery kończyny, tak i ma w sobie te cztery początki”.

Uważam, że Mencjusz ma rację, że zdolności współczucia, odczuwania wstydu, uprzejmości i odróżniania dobra od zła mają charakter wrodzony i są człowiekowi dane w momencie urodzenia. Ale nie ma racji mówiąc, że każdy człowiek posiada te wrodzone, szlachetne, podstawowe przymioty. Gdyby tak było, to ludzie rzeczywiście byliby równi moralnie. Ale tak nie jest. Wielkie rzesze zdegenerowanych psychopatów rozsiane po całej Ziemi, nie dość, że nie posiadają tych wrodzonych szlachetnych przymiotów, nie dość, że nie mogą się nigdy ich nauczyć, to jeszcze posiadają wrodzone zdolności do zadawania niewyobrażalnych okrucieństw, tortur i bestialstwa; popełnianych również na dzieciach.

A więc, ludzie nie są równi moralnie — i nie rodzą się równi moralnie.


A więc dogmat — „byt kształtuje świadomość” — jest mitem. Geny kształtują świadomość.

Otóż odkrywamy w sobie nasze wrodzone, indywidualne poczucie dobra i zła.

Odkrywamy (a nie tworzymy) swoją szlachetną, dobrą, podłą, lub bestialską naturę, która jest nam dana w momencie urodzenia.

Odkrywamy, że jesteśmy homoseksualistami lub heteroseksualistami, sadystami, nekrofilami, masochistami, pedofilami, ekshibicjonistami, koprofagami, gerontofilami, fetyszystami, transwestytami itp.

Odkrywamy, że mamy dobry lub zły słuch muzyczny, że mamy dobry lub zły zmysł smaku, powonienia, słuchu, wzroku.

Odkrywamy, że jesteśmy agresywni lub spokojni, opanowani lub nerwowi, kochliwi lub „zimni”, odważni lub tchórzliwi; że jesteśmy psychopatami, kryminalistami, kleptomanami, dyslektykami, że mamy lęk lub radość wysokości, że posiadamy dobrą pamięć wzrokową lub nie posiadamy takowej w ogóle itp.

Odkrywamy (a nie tworzymy) swoje zainteresowania, zamiłowania, gusta, talenty i zdolności.

Odkrywamy, że jesteśmy ateistami: że religia jawi nam się jako coś absurdalnego, nielogicznego, odstręczającego. Lub też odkrywamy w sobie potężne, fascynujące uczucia religijno- mistyczno- magiczne czyniące nas ludźmi religijnymi. Natomiast rzadko lub nigdy nie odkrywamy, że jesteśmy chamami, prymitywami, schizofrenikami, cofniętymi umysłowo, cofniętymi moralnie, gorszymi, głupszymi, mało inteligentnymi…

A więc za wszystkie cechy psycho-osobowościowe, które są nam dane w momencie urodzenia, nie jesteśmy w oczywisty sposób odpowiedzialni. Również wszystkie złe cechy psycho-osobowościowe nie mogą podlegać ocenie w kategoriach winy, skoro niewiele zależy tu od wolnego wyboru człowieka. I taka jest prawda o urojonej, fikcyjnej, ideologicznej „winie”, „grzechu”, „wolnej woli” i „odpowiedzialności” człowieka. Rzeczywisty, naukowo rozumiany człowiek jest zupełnie kim innym, niż wyobraża to sobie ciemny światopoglądowo, ideologiczny i patologiczny świat.


"Natura zawsze była silniejsza od wychowania". Voltaire







poniedziałek, 18 lutego 2008

oprzec glowe ...

piątek, 15 lutego 2008

Norge

witam, a może i żegnam hehe bo satelita spada z wszechświata i ponoć ma wylądować w Pl a ja za kilka godzin lecę do Oslo więc może się z nim zderzymy ... ach nie to było by za proste,
nie bedę pisać bo muszę się spakować i takie tam
w każdym razie lecę... i się okaże jak będzie, no tak już czasem jest, że jest inaczej niż się planowało ... buziaki

czwartek, 14 lutego 2008

przypomnialam sobie

ojoj dziś wracając standardowo przez Jeżyce, na których zresztą jest protest, ze względu na inny plan zagospodarowania zajezdni w tej dzielnicy: mieszkańcy pragną tam mieć plac zabaw dla dzieci, park i muzeum pojazdów nie wiem czy szynowych czy nie, a misto uważa, że potrzebne są pieniądze i w tym miejscu ma powstać, jak zwykle zresztą, ekstra super centrum handlowe...
smutne to jest, a postawa Jeżycowców mną poruszyła, co by nie było patrioci w jakimś tam stopniu.
Ok a ja miałam pisać co mi się przypomniało, zgrzeszyłam strasznie, zapominając napisać o przepięknym musicalu " Acress the Universe", muzyka The Beatles w wspaniałym wykonaniu, przy niej dzieje się cała akcja jaką tworzą młodzi ludzie walczący o wolność, o bezpieczeństwo, o prawo cywilne,o prawo wyboru i własne marzenia. Wszystko zatopione w magii miłości przyjacielskiej, partnerskiej i rodzinnej.
Bardzo polecam:)

dla konsiego dla sławy jego

" przepiękny kwiat na ciele cielęcia, przepiękne ciele przystrojone w kwiat (...) "
a tak poza tym Konsi nie zakonsaj się w tym co masz ani w tym co będziesz mieć :)
pzdr ( tekst wstawię ci potem)

środa, 13 lutego 2008

A gdy powiedziano mi, że i tak nie można poezji za bardzo kochać, to zwątpiłam we wszystko nawet w sens zatapiania siebie w sam głębię swoją. Gdy czeka się na ten cud co nadejść ma, a i tak nie ma w Tobie nawet rosy nadziei, bo potrafisz samemu kroczyć dziękując księżycowi za to, że jest, podobnie jak w piosence Katie Melua " Thank You, Stars" ( dla mamy :
Niektórzy nazywają to wiarą, niektórzy miłością
Niektórzy przewodnictwem z góry
Dzięki wam się odnaleźliśmy
Więc dziękuję, gwiazdy
Niektórzy ludzie myślą, że to jest daleko
Niektórzy wiedzą, że to jest z nimi każdego dnia
Dzięki wam się odnaleźliśmy
Więc dziękuję, gwiazdy
Nie ma wichrów które mogłyby to wywiać w powietrze
Kiedy próbują to wywiać, wiesz, że to zawsze tu będzie
Dla niektórych to siła bycia z dala
Dla niektórych to uczucie w sercu
I kiedy jesteś na zewnątrz sam, to droga do domu
Niektórzy nazywają to wiarą, niektórzy miłością
Niektórzy przewodnictwem z góry
Dzięki wam się odnaleźliśmy
Więc dziękuję, gwiazdy
)
Ale nie o tym miałam pisać przecież, tre tre oczy swe tre :)
bo za wiele a zbyt krucho by pisać.
Nie wiadomo, gdzie jest początek a koniec tego wszystkiego.
Więc nie przedłużając polecam Magda Umer z jej piosenkami bardziej dojrzałymi w " Koncercie jesiennym " tam dwa świerszcze dadzą koncert o śniącym o pięknej dziewczynie, będzie tańczyć w objęciach polnej myszy .... potem zaszumią kasztany prosząc o przebaczenie, zapomnisz o żalu i gniewie, zapomnisz o tym czego naprawdę nie było, a zrobisz wszystko, co tylko chcesz .... myli się każdy, mając dosyć pustych wieczorów i wtorków i piątków, a tak naprawdę jeśli myślisz, że cię nie kochałam to uparty jesteś, a jedno twoje spojrzenie zwróci, to co stracone.... a dawno chyba, już to było, gdy zaciskali dłoń w dłoni a to wszystko wokół palca zawijali .....no i w stroju takim rozdawała wdzięki swoje.....przez pustkę też śpiewać będzie, nawet jak słowa zabraknie....no i ręke wyciągnie i cofnie bo przecież każdy ma fazę.... na koniec łagodnie o starych pannach, przeklinające szczęście .....
" Oczy tej małej " od O.M.
zatem bardzo polecam no i oczywiście można posłuchać ode mnie i u mnie, bo nikomu wrażliwości nie będę skąpić, tym bardziej tym co czytają to wsio. No są jeszcze inne jak : " Wszystko skończone " i " Gdzie Ty jesteś" także Umer :)
Pamięć jest niezawodna, więc Ewa Demarczyk jest wśród moich ja : Karuzella z madonnami, no i Grande Valse Brillante
i Tomaszów, sama nie wiem co najbardziej lubię nie mogę nie wspomnieć o Pocałunkach i o Moście w Avignon
ok nie piszę o tym więcej, bo każdy to zna a to stare jak rozniecanie ognia :)
co jeszcze z takich polskich niezapomnianych : Krystyna Janda i jej cały album " Guma do żucia " jak najbardziej warto się skusić, do tego Edwarda Stachurę też, posłuchać o Teatrach i nie tylko, co jeszcze z tego wszystkiego mogę polecić to ... a tylko " Najlepsi kochankowie to rocznik 1983 " ale czekam na płytę więc najszybciej za tydzień zapraszam na posłuchanie :)
Powinnam teraz napisać o wciagającej Beady Belle i Madeleine Peyroux jak Katarinie Henderson ale o tym następnym razem, podobnie jak o innych , a jeśli chodzi o Zespół Reprezentacyjny to oczywicha będzie wszystko poukładane i zespolone i wówczas napiszę to co przeanalizowane i podziwiane, ale na to potrzebuję trochę więcej czasu i zebrać odpowiednie wnioski , byłam na koncercie zatem można się spodziewać żywej relacji tym bardziej, że jak na mnie przystało byłam sama więc i tym więcej emocji jest ....
do po

Odzew

" Piękny umysł " na film warto poświęcić czas, ale jezcze bardziej na książkę, którą zresztą dostałam od członkini HAM-u i bardzo ją lubię, dla wybrańców jestem w stanie pożyczyć dla wciągnięcia ( Włodas- jak masz chrapkę, a wiem że lubisz czytać to luzik), no ale że podobała mi się książka i że darzę ją sympatią to pikuś, bo dzielny Gosiek od M walczy przepięknie z rzeczywistością i nie tylko czyta wszelkie wypociny me, ale również wdaje się ponownie w przedługie wywody egzystencjalne i dyskusje nasze są czasem bardzo bujne jak, a zdania skandalicznie przeciwstawnie bliźniacze :) chyba te nasze zagłębie ma coś w sobie, z jednej strony miasto nieudaczników życiowych i emocjonalnych, jak i również wypielęgnowani filozofowie wyobraźni i najwięcej uwagi poświęcajacy takiemu to schorzeniu jak chronicznie zaostrzone zmysły i badają wciąż ich przewodność, miareczkując kropelka po kropelce tego co trzeba i nie trzeba, mieszając to i tamto w kółko. Zakręcone :) hihii no ale to panna M, rzekła, że mam się nie przejmować, bo to przez Czarnobyl, oni nie umarli :)

wtorek, 12 lutego 2008

kulturowo zyciowo

kiedyś a chyba nawet i teraz liczę, kwadratuję, pierwiastkuję, pochodnuję, różnych stopni stosując, mianując i wynik uzyskując unoszę się w tym wszystkim co jest, nie wydobywając głosu w kierunku świata kreśląc to proste i cosinusoidy i tangesoidy, bo nawet on nie wie co mi odpowiedzieć, a jak nie on to co ....
Z życia
Witam wszystkim mniej lub bardziej obserwujących moje życie. Bardzo mi miło Państwa przywitać!!!
Jak to powrót do tego co było i co ma być, więc proszę się uśmiechnąć :)
Jak to napisał O.M. "Oglądasz kulturę, czytasz, słuchasz, oglądasz, piszesz.... to jest to ... za bardzo rozumiesz"
Już powoli brakuje mądrych zdań i czarujących scen, a marzenia nie są przystosowane do egzystencji, a jednak nadal przemawiają i płaczą i rechoczą ze śmiechu.
Od czego zacząć, od dzisiaj :
Tak jak nie lubię zakupów i nie zapuszczam się w gąszcz skupowisk rzeczy bardziej czy mniej martwych, to zostałam zmuszona zapuścić się dziś w jedno zdumiewająco ohydne miejsce jakim jest Stary Browar i wcale nie jest to mroczna pijalnia trunków, a jeden z najładniejszych centrum handlowych. Tam odesłano mnie po odbiór zamówionej płyty ziomalów z zg :) L.U.C.A
( którym gratuluję sukcesu ) i tak się stało 52 dni tam nie byłam nie planowałam się tam znajeść przez conajmniej najbliższe 300 dni, ale takie to poświęcenie dla tych którzy nie są obojętni.
A potem poszłam dalej szukać rzeczy ze skrzętnej listy i w sumie nic więcej nie załatwiłam, bo zawsze było coś nie tak czy siak, ale do kina na 18 zdążyłam. Szkoda, że nie ma fungują już DKF-y, w których bywałam 3 razy w tygodniu, teraz radzę sobie inaczej z tym wszystkim co tu to tam, w każdym razie " Czarna Dalia" poniosła mnie trochę w ten świat szybki po wojnie, gdzie kobiety miały piękny makijaż i pełne czerwone wargi ust, a świat gangstera i prawa był zniewagą. Skomplikowana dość historia zabójstwa, wyborem między dobrem materialnym a własnym ja, które nas męczy i powoli zabija, o policjantach w kapeluszach i ich czystych ideałowych sercach. W każdym razie warto zobaczyć, gdy chce się przenieść w świat tajemniczości i uroku. A propo ziemi tej poza prawem to nie zapomnę o "American Gangster" i "Goodbay Bafana". "A G " ( w tym samym tonie zresztą jak " Czarnej Dali " można wciągnąć film " Edison Force", gdzie a-emocjonalni przekupni funkcjonariusze uczą młodych jak żyć, nie by przetrwać, ale by mieć z czego korzystać i jak pozbyć sie uczuć ; a obsada też jest dobra ) to niby tradycyjna historia mafiozy i jego los, ale kończy się nie typowo, gdyż nie o narkotyki i nie o mafie chodzi, bo sęk w siatce powiązań i przekupności, znów ludzki egoizm i dobro materialne, które ułatwia nam życie i pochłania naszą część myślenia i zmartwień, a "G B " to wolność i rasizm, tu uświadamiamy sobie równość człowieka i jego pragnień. W każdym razie jak dla mnie oba są dobre ( ale ja oglądam wszystko i zawsze widzę te dobre strony, albo te refleksyjne, które nie zawsze cieszą się publicznym poparciem ), oba uwrażliwiły mnie na punkt człowieczeństwa i organizmu i doszłam do wniosku, że nawet mogłam bym być uzdrowicielem ciał przestępców i ich bliskich. Nikt na nich nie patrzy jako na istotę żywą, a oni też chorują i też czują i pragną i cierpią, odczuwają ból nie tylko fizyczny, ale również psychiczny. I nie chodzi tu o resocjalizację i nawracanie na dobrą drogę, bo głęboko zastanawiam się nad karą śmierci i nad tym jak ich wykorzystać dla pożytku publicznego zamiast gnić w słodkich i suchych więzieniach. Przypomniał mi się film widziany przeze mnie jakieś 2 czy 3 lata temu" Historia przemocy ", o pseudonormalnym i ułożonym życiu przestępcy i zrobił na mnie wrażenie właśnie pod względem małej wagi resocjalizacji, ale o człowieczeństwie w ich drzemiącym. W "Potędze strachu " o gangsterze, który zajmuję się likwidacją broni, ma piękną żoną i synka, co by nie było jest spoko gościem, jednak życie i otaczające okoliczności komplikują to i owo, a dokładnie to, że kolega jego małego syna, wykrada mu broń ukrytą, by zabić swojego brutalnego ojczyma, ratując siebie i swoją mamę.
Do tego wszystkiego jako, że świat jest mały to okazuje się, że ojczym jest krewnym mafiozy rosyjskiego a do tego jeszcze wplątuję się policja i tym sposobem główny bohater znajduje się w sytuacji dość ciężkiej, ale wychodzi z niej cało, bo przecież jest dobrym człowiekiem i krzywdy nikomu nigdy nie chciał zrobić, a zarabianie pieniędzy też jest zawodem. Ojoj na potęgę się rozpisałam z tym filmem heheheh.
A o policji i takie tam to " Strzelec "- ładny pies tam gra... no ale film polecam zamach na
prezydenta, korupcja i kasa i wrabianie , eliminacja i wiara w ideały głównego bohatera oraz lojalność wobec przyjaźni. Też na s =" Strażnik " warto sobie wciągnąć ten romans prezydentowej oraz wkopanie stażnika w przecieki i takie tam- generalnie wciągać jak jest możliwość, a co tam.
Chyba powinnam tu dorzucić "Ściśle tajne" jako, że i tu widzimy ambicję i wiarę młodego agenta układającego sobie życie emocjonalne, boryka się z tym co najbardziej boli człowieka, a raczej patriotę- zdradą. Wielkie zadanie przed nim stanęło a on zmierzy się ze słabościami swojego umysłu i młodego wieku. A jeśli chodzi o marzenia dorastających, to czarnoskóry taksówkarz pragnie mieć własną ekskluzywną wypożyczalnię samochodów, pracuje uczciwie i jest bardzo miły otwarty i serdeczny, ale że dobrym ludziom jest trudniej to oczywiście zostaje wplątany podstępnie przez płatnego mordercę w jego pracę. Nie może patrzeć na to, że jak można kogoś unicestwić, skoro to człowiek. No cóż dla płatnego mordercy to pieniądze szybkie i łatwe, a i tak jest tyle istnień ludzkich, że i tak nie zaburzy to funkcjonalności świata i tak zostanie zapomniany- to tyle o "Collateral" z Tomem Cruisem w roli głównej, jeśli kogoś to obchodzi.
Trochę przeniosłam się w czasie oglądając historię z XVIII wieku pt." Plunkett and Maclean", wesoła prawdziwa i pogodna, troszczeczkę robinhoonowska no i jest aspekt miłości, który staje się o wiele ważniejszy niż korale i diamenty itp. a to jest bardzo poruszające zważywszy, że u nas tego brak :)
Jeśli chodzi o odwagę itp to " Szklana pułapka 4 " powinna każdego zadowolić, który chce nie myśleć i nie dopatrywać się czegoś wiecęj albo " Redline", piękna młoda i jest rajdowcem najlepszym na świecie- totalne odmóżdżenie. Albo moi drodzy chwilka dreszczu i kropelka strachu ( jeśli ktoś potrafi się bać tego czegoś ) horror : "Return To House On Haunted Hill", prosty : straszny opuszczony dom, w którym coś straszy i zabija, a jest tego czegoś dużo :) trochę bardziej wzbudzający lęk jest " Motel" tutaj można się bać no i akcent na to, że strach naprawia źle podjęte decyzje, bądź zmusza do ich powrotnego przemyślenia- jednak nie rozpadło sie małżeństwo :):) takie zakończenia lubię hihih A " Predator kontra obcy 2 " nawet wciąga niby w połowie, ale połowa okazuje się końcem filmu, szczerze totalna porażka, a jedynka była znośna przecież.... A "Pułapka", kto w nią w pada? , niby miało trzymać w niepewności i zaskoczyć na końcu, ale wcale nie chodzi o pedofila, lecz o dość płytką fabułę...
"Jestem legendą" - cóż spodziewałam się czegoś lepszego :) troche smutny i bez ładu, ale co tam pies był najśliczniejszy i najbardziej się przy jego śmierci wzruszyłam.
A no i oczywicha " 1408 " nie oznacza roku, ale numer pokoju, pisarz horrorów znajduję to czego szuka, w końcu prawdziwą historię, której nie przeżywa i tu jest ten aspekt, który mnie zasmucił i zaskoczył, do tego wszystkiego świetnie film miesza we łbie, zatem polecam z piwkiem i w ciemności, a że zwykłam oglądać samotnie z wielu względów to nie wiem czy lepiej w towarzystwie czy nie... :(
O pazerności i utracie siebie samego, żalu i bezsensie "Ice harvest ( Zimne dranie)", warto luknąć.
A teraz w innym tonie " Dziewczyna moich koszmarów " nawet nie jest zabawne ani krzty romantyzmu- szkoda czasu było nawet i mojego. Ale "Pokerowy blef" ( " Lucky you") już warto wciągnąć, głównie przez tych, co pogrywają to w pokera lub ruletkę, co lubią ryzyko i czekają na coś więcej niż wygrana, no i Las Vegas a tam też czeka to czego niby nie umiemy- odkrywamy własne zaangażowanie w coś więcej niż związek, wiara w drugiego człowieka itp. i tu przypomniał mi się bardzo ładny film " Even Money" o hazardzie, bukmacherstwie, miłości, rodzinie i zaufaniu, co kto komu poświęca na ile, jakie ma zasady i co jest kiedy ważne, zatem wybory, grunt by nie były krzywdzące.
Czas na słowo o " Patrolu" prześliczny film o spełnieniu się i siebie samego w tym co kochamy, bo jest co najmniej połową naszego życia a na drugą część ma co najmniej w połowie wpływ- zawód i praca. Jak to pogodzić kochać to równoważnie czy poświęcić coś czemuś? chyba nie daje rozwiązanie, kompromis i szacunek. Polecam podobnie mocno, choć " Wierny Ogrodnik" wydaje się bardziej poruszający. Historia ogrodnika, nie tylko roślin, ale również miłości i oddania. Cudowna miłość spontaniczna i wywalczona, pełna wiary i szacunku, zrozumienia i oddania a przede wszystkim zaufania i ryzyka. Każdy pragnący poczuć coś więcej w sobie powinien zobaczyć.
" W pogoni za szczęściem " cały film wydaje się smutny i przygnębiający, ale przecież jest prawdziwy, tak na prawdę to cały jest o nadziei i walce w jutro i o wytrwałości, o tym że gdy ma się dla kogo być, to wtedy nie tylko jesteśmy, ale również wygrywamy nawet najdłuższą wojnę. Podobnie jak " Karmel" słodcy aktorzy, ładnie odegrane role, urocze życie i zmartwienia, tak o życiu, o bitwach jakie możemy wygrać lub przegrać, po prostu o ludziach i o codzienności, która to bywa a może zawsze jest smutna lub mdła. Nie zapomnę wspomnieć o "Przypadku Herolda Cricka" refleksyjny film o sensie systematyczności, życiu, braku spontaniczności i szarości, ułożeniu a przeciwko temu właśnie staje wyobraźnia i szczęście, któremu trzeba pomóc a nie odwracać się tyłem, bo niby przestało kiedyś świecić, jak macie okazję to proszę oglądnąć :)
"Miłość i inne nieszczęścia", co by tu powiedzieć, chyba niewiele trzeba, jest tu wymiana zdań, która mnie poruszyła: " Miłość nie zawsze jest błyskawicą z piorunami. Czasami może to być kwestia wyboru, trzeba zdecydować czy dać szansę, a jak się ją da to trzeba o nią dbać jak o siebie samego. Może miłość jest kwestią decyzji, decyzji o daniu, poświęceniu, budowaniu, może miłość nie jest czymś co ci się przydarza. Być może to jest to coś czego musisz się podjąć(...)", jest to lekki i przyjemny film, na popołudnie jak najbardziej no i wieczór w sumie też :) Zaraz potem wciągnęłam " Nigdy nie będę twoja"- dziwaczny, ale ulotnie sympatyczny film o dorosłej kobiecie oczarowanej i zakochanej oraz zakochanym w niej dużo młodszym facecie, no cóż obejrzałam, ale nie wypowiadam się za wiele na temat tego filmu, bo jak dla mnie to ... ja za dużo myślę, smutny choć niby miał wlać trochę nadziei we mnie, ale oporna jestem coś.
No to jak tak w kręgu miłości to " Zakochana Jane", wzruszenia i znów marzenia, ideały o prawdziwym czymś, co nie mija i jest bardzo silne, tak bardzo ładny film, dla wszystkich bardziej niż przeciętnie latających a może nieprzystosowanych. Podobnie jak widziany przeze mnie chyba 5 razy " Pamiętnik " śliczny i czarujący, ale ktoś mi powiedział, że tak jest tylko w bajkach, a ja bardzo chce w nich żyć... zatem polecam dla tych co wierzą, nie koniecznie w fikcje. Musical "Annie" bajka czy nie bajka, śliczna historia, miej oczy otwarte bo to coś stoi obok a ty przechodzisz obojętnie, i ku czci Pyton "Tomorrow" .
Jeszcze jest kilka wartych wspomnienia z moich filmowych przygód : " Łowca jeleni" różnorodność wytrwałości i radzenia sobie z przeżyciem tego samego, wydźwięk i emocje, "Sztuczki"- pogodny i nadziejo-dajny , "Pora umierać"- czas na refleksje, " Siedem lat w Tybecie"- o pragnieniach i świadomości sensu. Gdy nie ma co zrobić z uchachanymi średnioproszonymi gośćmi puścić im należy " Młodzi Państwo Chuck i Larry".
No i jeszcze nie zapomnę o dramacie "Nadciągająca burza" w reżyserii Richarda Loncraina o powrocie Winstona Churchilla do władzy w przededniu wybuchu II wojny światowej. Widziany Churchill w swoim życiu rodzinnym i uczuciowym, jak się z nim borykał i jak godził wszystko, a raczej jak bardzo był wdzięczny za to swojej żonie, której rzekł : " Dziekuję, że zgodziłaś się mnie pokochać z taką niewiadomą i że zrobiłaś to bardziej niż marzyłem (...)"
A gdy nie ma co się robić w niedzielną godzinę przedobiednią polecam " Tylko dla najlepszych " lub " Step up ", lekko i przyjemnie czekając na obiad albo i nie :)
Ok co jeszcze mogę napisać o filmach a raczej niech przemyślę co widziałam przez te 41 dni ostatnich, no " Butelki zwrotne " , które uświadomiły niesprawiedliwość, szowinizm i solidarność męską i o tym, że im łatwiej, znaczy facetom i że od nich spodziewać się można tylko pracy a rozmowy i ich marzeń, ich uczucia ... to przemilczmy od tego są kobiety... a tak mi się przypomniało dla wiedzy powiem, że Freund miał córkę lesbijkę, czyż nie urocze, ale co on wiedział o życiu hihih
Jeśli komuś podobał się film "Wszystko będzie dobrze" to również powinien zachwycić się " Rezerwatem " ja nie zachwyciłam się, bo to jest takie danie i zabieranie, nawet nie uświadamianie, po prostu oszustwo nadziei bez podstaw.
Nie wiem w tej chwili nic więcej moi drodzy sobie nie przypominam, to jest skrót szacuję, że umieściłam tu 2/3 filmów obejrzanych w ostatnich 40 dniach, te które warto wspomnieć a tego nie zrobiłam to jak mi pamięć ochłonie i przywoła do napisania, to nie omieszkam i to zrobię. Teraz powiem na co zamierzam iść i co się spełni pewnie trochę i dziś, mianowicie :
"Miłość w czasach zarazy " no ponoć padaka, bo nie da się zekranizować Marqeza, ale skoro śpiewa tam Shakira hihi, jutro " Intymność" o 22, " Poza skałami " w piątek ,"Zaczarowana", " Skarb Narodów", bo pierwsza część była świetna , "Persepolis", " PS Kocham cię", " Ostrożnie, pożądanie", " Euforia", " Don Chichot" no i Shrek 3 jeszcze nie widziałam, " Pokuta", " Miłość Adeli H.", " Reprise. Od początku jeszcze raz" a " Piła 4 " widziałam i co tu mówić jak to Piła ... co by nie powiedzieć słaba
No za tydzień już powinnam być po wszystkich tych dziełach więc napisze może co nieco.
Ja nie jestem na bank szpecem filmowym, bo w każdym się dopartuję czegoś magicznego i w dużej większości znajduję to coś, chodzi o to, że ja pływam i tego odpływam. Zastanawiam się co i po co i na co, widzę rzeczy nie powiedziane wprost i szukam potem połączenia, aluzji i łączności a przede wszystkim magii i wiary.
No i wzruszam się, głównie na scenach z psami i kotami, no i na wielu innych, może przez to, że 90 procent tego wszystkiego oglądam sama i sama w międzyczasie tworzę film w sobie, ach nieważne nie będę już przynudzać.
W każdym razie napisałam i ci co nie wiedzą a chcą coś zrobić z czasem to niech mogą pisać, zabiorę ze sobą na tradycyjne piwko i na film, bo nie ukrywając czasem cholernie smutno iść samemu gdzieś i brakuje tego czegoś do pogadania i analizy.
Żeby nie było, że ja tylko filmy wciągam, jak dziś wrócę a może jutro obiecuję napisać o koncertach samotnie wysłuchanych i odkryciach muzycznych i tekstach oraz może o niektórych książkach, było 8 więc może coś wybiorę do opisania no i teatr dwie sztuki więc coś może napiszę, ale to smutne może być.
W każdym razie nie wiem czemu tak wciągam ekran, może dlatego, że tam znajduję ucieczkę albo tam odnajduję to czego tak naprawdę pragniemy a nie umiemy tego stworzyć i uciekamy, może to uwrażliwia i tłumaczy to czego pojąć się nie da, ja wiem że na bank wszystko po trochu, ale również to pogrąża mnie bardziej w mojej iluzji i mojej wierze w tą iluzję, która się tak ma bycia i życia tu jak kiszony ogórek do tortu czekoladowo- orzechowego...
Ok obiecuję kończę, bo już zanudzam no i zaczynam o tym wszystkim, a to na inny raz dla ciekawskich.
Ale się rozpisałam, nie wydałam z siebie tyle dźwięków w styczniu co dziś na klawiaturze...
Ciekawe czy ktoś to przeczyta i coś powie heheheh
pewnie nie, w końcu nadzieja matką...
nie ma większych głupków niżeli wykształconych głupków
ściskam wszystkich 13 lutego

poniedziałek, 11 lutego 2008

tozsamosc

Doświadczenie własnego ja dokonuję się poprzez spotkanie z drugim człowiekiem.
Osoba o danej tożsamości dokonuje wyborów dających spokój i ukojenie, troszczy się o siebie i dobro innych, wyznacza sobie cele i do nich dąży, planuje przyszłość, jest konsekwentny i odpowiedzialny. Brak tożsamości objawia się brakiem spójności, niezdecydowaniem i nieskoordynowaniem, bezproduktywną aktywnością i zmienność w dążeniach.
Określenie tożsamości: 1. odpowiedź na pytania : kim jestem, co robię, znam siebie i swoje plany dążenia, uzdolnienia i znam własne reakcje i możliwości. 2. poprzez osobiste przeżycia , wrażenie spotkania się ze sobą samym poprzez uczucia i emocje, pewne wzruszenia, tęsknotę, to co cieszy, spełniania pragnień, spoglądanie w głąb. 3. Bądź przez przeszłość to co ich spotkało, jak się wychowali i jak żyli, zatem decyduje przeszłość. 4. Koncepcja rozumienia świata, jako sposób niepowtarzalny i jedyny, oceniając sytuację indywidualnie, wiem kim jestem- tak rozumiem świat. 5. Przez przyszłość, cele i pragnienia, dążenia i wizja kolejnego dnia, jakość dążeń i ich treść. 6. Utożsamiając się z określonymi wartościami, pewną idealna wizją życia. 7. Albo poprzez sukcesy i osiągnięcia.
Zatem co jest dla nas ważne ???
wniosek :

"Uważaj na swoje myśli, stają się słowami
Uważaj na swoje słowa, stają się czynami
Uważaj na swoje czyny, stają się nawykami
Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem
Uważaj na swój charakter, staje się twoim losem. "
F. Outlew

niedziela, 10 lutego 2008

....

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego
pewności
za to, że odczuwacie innych tak, jak siebie samych, zarażając się każdym
bólem
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi
bądźcie pozdrowieni.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność nie mówienia innym tego, co w nich widzicie
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z
niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego, co jest
a przystosowanie do tego, co być powinno
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.

Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać, zamiast naśladować
że jesteście leczeni, zamiast leczyć świat
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
za niezwykłość i samotność waszych dróg
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi.


K.Dąbrowski

czwartek, 7 lutego 2008

miłość duszy od pasa w górę i miłość ciała od pasa w dół

Wierząc, że miłość jedno ma oblicze nie wiemy nawet czy jesteśmy w błędzie.
Mylimy ją z namiętnością, ze spalaniem się w niczym i z czymś.
Mówimy, że minęła bądź spłonęła czy się utopiła albo odmówiła posłuszeństwa.
Koniec niby jej nastał. Być może i tak.
Ale nigdy nie doświadczymy ile barw, odcieni, światłocieni miałoby jeszcze nasze przeolbrzymie serce i nieskończony umysł w swoich emocjach i uczuciach, gdybyśmy pozwolili mu trwać.
Namiętność, intymność, zobowiązanie
Namiętność- pragnienie maksymalnego połączenia się z ukochaną osobą, nasycenie pożądaniem erotycznym i silnymi emocjami, chęć bycia sobą w spełnieniu i docenieniu przez ukochaną postać. Emocje te są dodatnie jak zachwyt, tkliwość, radość i uśmiech, ale również ujemne jak tęsknota, zazdrość i ból. Radzimy sobie z ich równoważeniem tylko przez obecność świadomości, że nie jesteśmy jedynymi.
Intymność- to jednoznaczne pozytywne uczucia bliskości i przywiązania, wzajemnej troski i zaufania, zrozumienia i gotowości niesienia pomocy w każdej sekundzie istnienia.
Zobowiązanie- jest decyzją i wysiłkiem, walką jaką jesteśmy w stanie podjąć dla przekształcenia relacji w związek trwały i utrzymać go w jak najlepszej kondycji.
Ale to 3 składowe mają rózną dynamikę i różnie występują, zabójstwem jest ominięcie, któreś składowej.
Namiętność cechuję się krótkotrwałością, irracjonalnością i tajemniczością, impulsywnością która wraca do nas jak bumerang. Pierwotnie rośnie mimowolnie osiągając maksimum potem spada i znów rośnie, ale rośnie już na innym podłożu i zaczyna być zależna od nas. Często jest idealizowana w naszych czasach dla dodania naszym doznaniom, zresztą słusznie, większej magii. No i namiętność nie jest wytłumaczalna.
Intymność zmienna jest z cykaniem zegara, nie ma synchronizacji w niej żadnej, ale rośnie łagodnie i powoli, w miarę tego jak się partnerzy poznają i rozumieją. Jak nawzajem potrafią zaspokoić wewnętrzne i psychiczne potrzeby, chociażby wygadania się. A to wszystko owocuje i wzmacnia. Zatem coś się kształci i rośnie w siłę, zaczynają pojawiać się scenariusze zadowolenia i satysfakcji, a to jest nam potrzebne do dobrej komunikatywy, jednakże zgubą zaczyna być wypracowany automatyzm, który jest pułapką dla każdego uczucia i każdej emocji. Bo przecież stabilność i automatyzm są wrogiem na dłuższą metę naszej rozbujałej wyobraźni. Ale nie żyjąc w iluzji, wszystko słabnie i wszystkiemu trzeba dać czas i o wszystkiemu pomagać, ale pamiętajmy że sami nie jesteśmy i pewien poziom energii trzeba zachować.
Zobowiązanie utrzymuję się na stałym poziomie i jest nam wryte z naszych doświadczeń i wychowania. Odpowiedzialność i dzielenie się jest w nas a związek ma być od tego by to utrwalać i zwiększać wartość zobowiązania. Jest najstabilniejszym i najważniejszą częścią związku. to nam daje poczucie akceptacji i miłości do siebie samego.
Wszystkie składowe zaczynają się w miłości w tym samym miejscu, ale mają inny przebieg.
Najsilniejsze jest zobowiązanie i spełnienie, pozostałe składnie mają różny przebieg, ale na szczęście jesteśmy w stanie nad nimi pracować i je wzmacniać oraz odkrywać na nowo, są w dużej części pod naszą kontrolą, wystarczy chcieć.
Trudno teraz wyznaczyć jeden szlak, tryb czy recepte.
Ale warto mieć na uwadze to nad czym nie myślimy i się myląc popadamy w obłęd czy też niechęć, lub rezygnujemy myśląc, że radować nas będzie tylko fakt że jest i że się ulatnia.
Miłość nie ma tylko pozytywnych stron i barwnych biegunów, prawda jest taka że to my ją tworzymy i my ją budujemy. Dopiero my nadajemy jej kształt i sens i malujemy po niej jak chcemy, w końcu coś z niczegoś się nie bierze. Czasem trza ugłaskać, naprostować, przeczekać, walnąć, sprzątnąć, wykorzystać, docenić lub dostrzec.
Tak jak Tadeusz Konwicki pisze: " Oczywiście miłość jak każda choroba psychiczna, przebiega w różnym nasileniu, zależnie od charakteru i wydolności wewnętrznej pacjenta. Z podgorączkowego stanu zalotów i flirtu aż do ataków szału miłosnego po śpiączkę miłosną."
I żadna choroba nie jest codziennością

wtorek, 5 lutego 2008

wolność

nie zważając na marazm, zapominając o nim, przywyknąć do niego i z nim żyć
nie mając honoru, dumy, planów, światla, marzeń, myśli i zdecydowania
nie chcąc nic co można bylo chcieć
i nie analizując poranka
stajesz się wolnym, czystym, niezależnym
a to staje się niebezpieczne
i w niewidzialny sposób wkrada się w ciebie
czyszcząc to czego nie ma
a lęk przygniata i przenika wszystko co stracileś dla swojej niezależności
i tylko lęk może być motorem do odwrócenia tego co zrobileś z czystego niebezpieczeństwa niewoli
bo nie ma blędu nieodwracalnego, albo blędu bez kary ...

Honorowa Apoteoza Magii

Honorowa Apoteoza Magii - HAM
jak w starej karczmie siedzimy i gawożymy o tym i tamtym
będąc o wiele starsze i o wiele bardziej doświadczone i o wiele bardziej pokręcone i o wiele bardziej niezrozumiane i o wiele bardziej samotne i o wiele bardziej wrażliwe
nadal gadamy o marzeniach i skutkach normalności w normalności
o patrzeniu i fizykalnemu wpatrzeniu
o istocie czasu
o wieku nieistotnym
o egzystencji nieprzewidywalnej
o sensie w bezsensie
o celu w jego bezcelowości
o konstrukcji zdania o beznadziejności
o nieisteniejącej wierze i o nadziei
o zmianach i o czekaniu
o wegetacji i o ubikacji
o tym co począć ze sobą
o tym na ile nas stać, nasze ciala i nasze umysly.
Podważamy kolejno wszystkie prawdy i nieprawdy
i we wszystko wierzymy, niewierząc w naszą wiarę
myślimy o tym iż nie myślimy
marzymy o tym by już nie marzyć
i tak dalej i tak dalej, bo choć znamy sie już ponad 10 lat to nadal klębimy się
i zgadzamy i nie zgadzamy i akceptujemy wybaczamy i doceniamy
nietęskniąc tęsknimy
samodzielnie czekając
bo jakby nawet zawalić się mialo wszystko dookola to i tam , nad tym i pod tym

honorowo usiąść usiądziemy i tak bez slów się uśmiejemy a na koniec zaplaczemy
apoteozycznie dźwigając swoją glowę i wyglaszając przed sobą mowę
magia będzie nadal tkwila i z nas nieznośnych ludzi robila.

calując te które wiedza jak być HAM

poniedziałek, 28 stycznia 2008

Pan pluje na przystanku
A ja idę tym chodnikiem
Pan widzi ten śmietnik
A ja te odpadki
Pan spogląda na tablice info
A ja stoję na tym skrawku
Pan wsiada w ten tłum
A ja zostaję przy sobie

Pan wszedł i zaczął od powitania
A ja minęłam bez słowa
Pan porabia rękoma to co trzeba
A ja grzebię w swoich słowach
Pan do domu chce już iść
A ja długą drogą odliczam kroki
Pan sięga po klucze
A ja mówię do mych drzwi

Pan zje to co zjeść musi
A ja zaparzę kawę tą mi znaną
Pan tak duma cicho tłumiąc lęk
A ja krzyczeć nie potrafię
Pan zabija to co urozmaica
A ja marzę o tym czego nie ma
Pan wygładza myśli
A ja zaplatam je

i tak w tym deszczu czekam nocy
by ta cisza wdała się w Pana sen i moje czekanie
a o szóstej trzydzieści Pan pluć będzie a ja ominę ...

wtorek, 22 stycznia 2008

bez strachu

ciemna uliczka ta bez cienia,
dziś nią szłam bez krzty strachu
bo cóż innego może się w niej stać innego niżeli w jasnej
....
bo przypomniałam sobie jak nią już podążałam
i to nie raz choć fizycznie szła postać obok
to byłam tak samo bezpieczna
i tak samo czułam ruch moich nóg
tak samo zapominałam o strachu
bo przecież kroczyłam sobą całą
i po prostu z tą świadomością, że mija bliżej nieokreślony czas
a ja jeszcze iść mogę...

poniedziałek, 21 stycznia 2008

ludzie wstawili cudze przedmioty i oby wszystko tak zostało
by nikt tego nie zabrał
a sen na przekór niech zostanie tylko w nas
by nie przerwał sie tego poranka
już jest nowy dzień

niedziela, 20 stycznia 2008

2

dziś niedziela
bez jajka na śniadanie
tak po tatowemu dziś wczorajszy kawałek ciasta
zdechłego i bez większego smaku, albo bez zamyślenia o jego smaku
uroczego tak samo jak paskudnego
tak nieczule zawisł mój wzrok na nim

ale trzask i znów
stłuczka pod moim oknem
tym razem na przejściu dla pieszych
kobieta kobiecie
nie było bluzg nie było dyskusji
spisano to i tamto
rozeszły się w towarzystwie swoich Zaufanych Towarzyszyli
tak zatem kobieta kobiecie
i kobiecie potrafi to zrobić kobieta i mężczyzna
ale rozwiązanie jest inne, spokojne
teraz czekam jak kobieta mężczyźnie
ale czy to możliwe ....

a niebo jest tez wczorajsze
tak samo jednostajne i szare ponure i pełne łez
mokre i przygnębiajęce
a w nocy po 2 w nocy stało się
ciemno granatowe, albo ciemno błękitne
tak jakby uśmiechnięte, uwolnione
osuszone i wytarte
tylko kłęby śnieżnobiałe chmurki
brykały po nim i dawały niebu tyle sił i pokazywały swoje
lśniące oczy
oczy piękne i uczciwe

i z tym błękitem na którym czyste chmury z księżycem
chciały zawrzeć pakt
na którym chciały się wesprzeć
pod którym chciały się ukryć
za którym chciały podążać
przed którym rozebrać się chciały
o którym śpiewać chciały
z którym tańczyć pragnęły
poszłam spać
przekonana że im się uda
wygnać szarość i ukryć paskudztwo wczorajszego nieba

i cóż z mojego przekonania ...
nic, po prostu powrócił wczorajszy obraz
i nie zdziwiłam się
bo cóż z tego mojego przekonania
dziś też będę patrzeć w niebo
z pewnością, że stanie się cud...
bo jak nie cud to co ....

sobota, 19 stycznia 2008

Kończe

ta żarówka wbrew wszystkiemu i wszystkim świeci
gdyby tylko świeciła, to wszystko bym zrozumiała
ale ona buczy, krzyczy, brzęczy, jęczy i mamrocze
i zatrzymuje się pod nią

jest wielka, miła i jasna
a ja stoję pod nią i pytam po co tak głośno wydaje dźwięki?
pytanie zasiało zbyt wiele ...

a gdyby nagle zamilczała
a gdyby nagle przestała świecić
a gdyby nagle rozsypała się
a gdyby nagle odeszła
a gdyby nagle było ciemno
co by ona zrobiła
co bym ja zrobiła
oni by odeszli w pospieszani egzystencją a może nawet i nie tym

uparcie podawany jest prąd
uparcie jest wymieniana na nową
uparcie coś lub ktoś chce, by światła,
jasności i krzyków i pomruków,
by coś było
by ciemność zniknęła, strach i lęk
i samotność
a ona..., do niej krzyczą wszelkie stworzenia
by dla nich była
tylko dla nich
by była
a kto dla niej ... choćby koniec mógłby być
nie dostaje nawet najmniejszej chwilki od nich
chwili ciszy i zrozumienia
zadumy i szeptu... dziękuję
nikt się nie zatrzyma i nie pojmie, jak wielkie zadanie przed nią
jak walczy o przetrwanie

walczy na przekrój ciemności
walczy dla siebie dla swoich pragnień
walczy przeciw naturze , przeciwko ciemności
przeciwko żywemu przerażeniu
jest towarzyszem
a po co ...

a dla wiary i niewiary
dla ciemności i jasności

każdy złużyty wolt poświęcony jest na tą nadzieję,
na jej wiarę
na jej oczekiwanie
na jej spełnienie
na jej marzenia

a co z jej podróżą, z tą jedyną i jej własną
co z tym co było jej pewnością
co byłą jej wymową

i tak jest poza nami
my poza nią
nie jesteśmy godni spojrzeć jej w oczy
w jej ciemność, którą kryje w sobie
a tak bardzo ona woła w ten księżyc, oby rozpalił
rozpalił marzeń żar
promień czystości

o co ona prosi
po co jest i
po co walczy
czy warci jesteśmy tego
tego jej życia
jej całej, oddanej, niepodzielonej
....
oby już może skrócić jej męki i odciąć dostawce powolnej
złudnej energii
ale ona wbrew temu krzyczy
a my nawet nie staniemy
nawet nie staniemy pod nią
nawet nie staniemy
na moście od teatru
gdzie teatr a może dwa lub trzy
toczy się

niewidzialna się stać chciała
ale usłyszalny jej płacz
pośród tych co są cicho posłuszne aktorom
i co nie pozwoliło jej być też cichą atrapą życia
... marzenia...wiara ... łzy

i tak gdy księżyc traci siły
idę ją odwiedzić, by dać jej to czego nie mam
by nie być samą tak jak ona
a czas igra z nami
i stacił swój sens

naprzeciw wszelkim nożom i wszelkim " nie "
z nią tańczyć po chodniku będę tango tańczyć
z jej pomrukiem z jej brzmieniem a ona oświecać mnie będzie
cień mój jak niewolnik poruszać się za mną bedzie
by pamiętać że ktoś ze mną tańczył kiedyś,
kwitnąc w domysłach fascynujących
i jakby niebem pieszczone
ale tym bez gwiazd ...

a tego nie odda nikt
i nawet ptaki zamilkły...

ona jest mną ja nią

czwartek, 17 stycznia 2008

dokończe

jak racjonalność żarówki zrównoważyć
czy nieracjonalnością czy zabić ją sobą samą , jej racjonalnością
czy może jej nieracjonalność zrównoważyć
racjonalnością, czy zakopać w jej nieracjonalności

to tak jak myślami myśleć o wymyślonym zamyśleniu
tak jak nudel nudlował o zanudlowaniu przez odnudlowanie aż do przenudlowania ....

wtorek, 15 stycznia 2008

idee

" idea jasna rzecz, wymaga poświęcenia
wyraźnie mówią to statuty wszelkich sekt
jednego chciałbym wszak od ofiar wyjaśnienia
jak w tym zalewie słów rozpoznawały sens "

szeroko otwarte zmysły jakoś takoś zaczęły dziwnie zwracać mą uwagę na istnienie wniosku

Niektórzy analizują życie, bieg zdarzeń, każdą sytuację, każde słowo, myśl, wypowiedziane i usłyszane zdanie, istotą staje się nieustanna analiza egzystencji czasu i chwili wraz z całą zawartością,

Niektórzy tworzą teorie na to wszystko, wyciągając pierwiastki, pochodne 3 stopnia, sumując, mnożąc i przez sześcienną różnice dzieląc, a po tym równaniu mają wynik

Niektórzy mają sposób na życie i go szlifują itp

Niektórzy żyją egzystencją

Niektórzy iluzją

nie wiem czy możliwości się wyczerpały co można robić oddychając i jak oddychać
ale jakby tak niby znaleźć dla tego wszystkiego wspólny mianownik to myślę o ....
celu ??? szczęściu ??? niczym ??? wiarze ??? przekonaniu ???
.... o szukaniu ... a raczej o próżni, która wzbudza w nas o wiele więcej niż największa magia duszy, bo wszechobecna i wieczna stoi przed nami, i albo będziemy poddanymi albo godnymi sprzymierzeńcami

Ale idea jest ideą i można się jej trzymać, ale ta mamona nie żąda od nas ofiar

środa, 9 stycznia 2008

ach ile mnie tu nie było :/
nie wiem na jak długo wróciłam
któż to wie, nikt, ani stary ani młody, z walizą doświadczenia bądź małą torebką ;)
nie będę się oceniać czemu mnie nie było , tego nie wiem nawet ja
chciałam tylko napisać o oczekiwaniu,
stojąc na balkonie mojego miejsca zamieszkania, gdzie krzyżują się dziwne ulice
a skrzyżowania wydają się bardziej lub mniej bezpieczne
w każdym razie jak pada śnieg, jest pospolicie mówiąc ślizgawica na ulicy
szklanka i filiżanka
czyhałam ukrycie na lekką stłuczkę, mały uliczny zamęt, brak pewności i wątpliwość każdego kierowcy
i się nie doczekałam, choć niebezpieczeństwo było podwyższone i to sporo
i tak czekając jak ostatni naiwniak, nie doczekałam się
nie wiem czemu
rozważyć należy zwiększoną ostrożność kierowcy lub większość czujność sił wyższych
albo to że ja byłam zbyt bacznym obserwatorem i oczekiwanie moje miało być zbędna rzeczą

ale ku mojemu zdziwieniu po kilku dniach przyszła odwilż
no droga prawie sucha, słońce świeci, przejrzyście i ciepło
ja zwątpiłam w swoje czekanie i przestałam patrzeć na uliczne zdarzenia wychodzą z założenia, że już nie ma na co czekać, bo z logicznego punktu widzenia, prawdopodobieństwo ziskrzenia moich oczekiwań statystycznie mocno zmalało
a tu jak dla mnie, jak wbrew mnie
w południową godzinę, jeszcze mniej ruchliwą, pod moim balkonem stłuczka jak nigdy niewinna
niemiły Pan wjechał w tył samochodu nieokreślonej Pani
( niemiły, bo używał brzydkich słów i mówił że to nie jego wina, w przeciwieństwie do świadków, a jak mnie tatuś nauczył = jak wjedziesz komuś w tył to jesteś winny, a Pani nie otrzymała przymiotnika subiektywnego, gdyż była spokojna i wiedziała co ma zrobić )
ale zachował się jak przystało, przyznał się do błędu i rozwiązał problem tak jak się należy
czas na wnioski :
1. nie czekaj na nic , nawet jak masz pewność, że to coś sie wydarzy
2. w stanie zagrożenia jesteśmy nienagannie ostrożni, gdy go potencjalnie nie ma, jesteśmy zbyt pewni
3. nie wątpij w swoje czekanie, bo zawsze przyjdzie
4. nie ponoś się za wcześnie, bo dostaniesz naklejkę nieuprzejmego
5. rozwiązuj problemy od razu
6. miej oczy szeroko otwarte nawet, gdy tracisz już nadzieje na jakiś bieg zdarzeń
7. nie poddawaj się i walcz o swoją słuszność
8. wyjaśniaj to co jest twoją pewnością i tego broń
9. jeźdź dalej zachowując tylko ostrożność

no i chyba do końca w tym nie ma logiki i ciągłości, ale jest coś co się wydarzyło i coś z czego można wyciągnąć kilka godnych zadumy wniosków